Pragaleria – Galeria na Pradze

Pragaleria

Stalowa 3, Warszawa

Czas na chwilę zerknąć w przeszłość! Bardzo cieszymy się, że nasz autorski cykl „Artysta Tygodnia” cieszy się tak dużym Państwa zainteresowaniem. Już od września powrócimy z nowymi odsłonami tego pandemicznego projektu wystaw on-line. W między czasie jednak, pragniemy przypomnieć sylwetki twórców, których mieliśmy już okazję Państwu prezentować. Jest co wspominać – bo do tej pory, w ramach tego cyklu, mieliśmy prawdziwą przyjemność promować twórczość aż 68 artystów, wśród których znaleźć można niezwykle utalentowanych przedstawicieli malarstwa, grafiki czy współczesnej ceramiki. Serdecznie zapraszamy Państwa również do odwiedzenia siedziby Pragalerii – w której prezentujemy na żywo prace niektórych z naszych „Artystów Tygodnia”! W najbliższym tygodniu przypomnimy Państwu sylwetki następujących twórców:

KASIA BANAŚ  PIOTR WORONIEC JR  BOGDAN KORCZOWSKI  JAN SZCZEPKOWSKI  MAGDALENA DANIEC

EWELINA KOŁAKOWSKA  MALWINA KONOPACKA  TOMASZ DANIEC  MAŁGORZATA MAJERCZYK

WIOLETA RZĄŻEWSKA  MARIUSZ LIBEL

Moje główne źródła inspiracji do tworzenia sztuki to nowoczesny styl z połowy wieku i ludzka forma wraz ze światłem, kolorem i ruchem. Styl ten niesie ze sobą wyrafinowaną elegancję, energię i estetykę wraz z geometrycznymi kształtami i kontrastami, które absolutnie kocham. Moje prace artystyczne ukazują kontrast pomiędzy subtelną i delikatną nagością a kompozycją prostych geometrycznych kształtów i form.

Zanna Brzyzek

Nie ulega wątpliwości, że malarstwo Zanny Brzyzek cechuje niezwykła elegancja w układzie form, subtelność i wyrafinowanie w rozplanowaniu kompozycji i przede wszystkim – przemyślany, aluzyjny program treściowy. Główną bohaterką jej obrazów jest kobieta. Artystka umieszcza sylwetki swoich protagonistek w unikatowej scenerii, łącząc ze sobą na płótnie dwa odrębne światy – sztuki figuratywnej i abstrakcyjnej. Zanna Brzyzek przedstawia delikatne kobiece postacie, nagie lub w odzieniu, na tle prostych kształtów geometrycznych, wśród których dominują prostokąty i owale. Ten nierealny, patchworkowy krajobraz nadaje dziełom malarki silny walor dekoracyjny. Szczególne znaczenie ma tu używana przez nią paleta barwna – wysmakowana, pastelowa, a jednocześnie mocna, nasycona, przyciągająca oko widza. Kolory zestawione zostają ze sobą na zasadzie kontrastu. Róże sąsiadują z błękitami i grantami, turkusy z beżami, bielą a nawet czernią. Dzięki temu, obrazy te, pomimo subtelnej, stonowanej tematyki i formy, stają się nośnikami ekspresywnej i czytelnej wypowiedzi artystycznej.

Kim jest kobieta z płócien Zanny Brzyzek? Paradoksalnie, to postać delikatna i silna jednocześnie. Jej sylwetka jest smukła, wręcz filigranowa, ciało miękkie i jedwabiste. Rzadko dane jest nam oglądać oblicza bohaterek obrazów. Zazwyczaj odwrócone są one do widza tyłem, czasem ich twarze ukrywają przed naszym wzrokiem kwiaty lub kunsztownie, dekoracyjnie opracowane ryby – co sugeruje silny związek przedstawionych postaci ze światem natury. Przemawiać za tą tezą może również fakt, że niemal w każdym z płócien odnajdziemy motywy wywiedzione z królestwa fauny. Oprócz wspomnianych już ryb, często pojawiają się również przelatujące ptaki, za którymi podążają spojrzenia przedstawionych postaci lub motyle, które na chwile przysiadły na ich odsłoniętych ciałach. Warto również zwrócić uwagę na charakterystyczne pozy, które przyjmują bohaterki obrazów Zanny Brzyzek. Wydawać by się mogło, że wyrażają one wyobcowanie, bezbronność, odczucie nostalgii czy wręcz melancholii. Jednocześnie nie mamy wątpliwości, że pomimo tak wyrazistej i mocnej scenerii wokół, to właśnie kobieta pozostaje w centrum kompozycji (zarówno pod względem formalnym jak również treściowym), to jej poddana zostaje przedstawiona rzeczywistość i to ona kontroluje prowadzoną narrację i wyznacza kierunki interpretacji dzieła. Ta siła i moc sprawcza, ukryta pod delikatną, filigranową powłoką, stanowić może sedno programu treściowego obrazów Zanny Brzyzek.

Marcin Krajewski

Moją inspiracją jest Matka Natura. Pozwalam sobie na własną interpretację tego, co widzę. Mój ulubiony temat to drzewa – te istoty, które dają nam życie na ziemi i bez których ludzkość by nie istniała. W moich pracach chcę pokazać ich piękno i siłę a także wewnętrzny spokój, którym one obdarzają nas gdy przebywamy w ich obliczu.

Robert Piasecki

Głównymi bohaterami obrazów Roberta Piaseckiego są z pewnością natura i światło. Artysta przez lata wypracował swój własny, bardzo charakterystyczny styl nowoczesnego malarstwa pejzażowego. Piasecki stosuje wąskie, nieoczywiste kadry, selektywnie czerpie inspiracje z natury, wybiera interesujące go fragmenty, które następnie poddaje przekształceniu, tworząc w efekcie fantastyczne krajobrazy. W procesie twórczym artysta dokonuje syntezy. Podczas malowania szczególnie skupia się na opracowaniu pierwszego planu. Drzewa (bo to właśnie one najczęściej pojawiają się w obrazach Piaseckiego) ukazane są w parach lub pojedynczo. Uginają się pod naporem wiatru, rodzą soczyste owoce lub umierają – czarne, wysuszone, pozbawione listowia. Linie wyznaczające kontury ich pni i gałęzi są płynne, wyginają się fantazyjnie, tworząc niezwykle dekoracyjne kształty, które mogą przywodzić na myśl skojarzenia z estetyką secesji. Drzewa malowane przez Piaseckiego zazwyczaj ukazane są na tle płasko opracowanego krajobrazu. Najbardziej wyróżniającym się elementem jest wyraźnie zaznaczona, pofalowana linia horyzontu, oddzielająca od siebie plamy barwne wyobrażające sferę ziemi oraz nieba. Czasem te dwie przestrzenie ukazane są w kontrastowych kolorach, kiedy indziej namalowane zostają przy pomocy różnych odcieni złota.

Rzeczywistość z obrazów Roberta Piaseckiego skąpana jest w blasku ciepłego światła. Artysta pokrywa duże partie płótna szlagmetalem, który imituje poświatę zachodzącego słońca. Nie bez znaczenia jest również chropata faktura warstwy malarskiej. Niewielkie, lecz równomiernie i gęsto rozmieszczone impastowe ślady pędzla powodują u widza trudną do powstrzymania potrzebę dotykania obrazu, wodzenia po nim palcem. To właśnie między innymi dzięki takim zabiegom świat przedstawiony w płótnach Roberta Piaseckiego staje się jeszcze bardziej odrealniony, senny a do odbiorcy skierowane zostaje zaproszenie do wejścia w bezpośredni kontakt z dziełem.

Marcin Krajewski

Tworzę obrazy, ponieważ manipulowanie kolorem na powierzchni jest dla mnie intensywnym, trzeźwym procesem i lubię widzieć, co się dzieje, kiedy to robię. Sam kolor zawsze mnie fascynował i był podstawą całej mojej pracy.

Malowanie to dla mnie wielka radość. Z wykształcenia jestem historykiem sztuki, mam również za sobą liceum plastyczne, ale drzemiące we mnie od dziecka pragnienie tworzenia zostało na dobre wyzwolone dopiero po latach. Wiele w tym pomogły mi studia podyplomowe na wydziale Malarstwa wrocławskiej ASP.
W swoich pracach preferuję proste, wyraziste kompozycje, które charakteryzują się dość zdecydowaną kolorystyką o mocno nasyconych, często kontrastowych barwach. Chętnie wykorzystuję motywy z użyciem szlagmetalu, który nadaje obrazom szczególny efekt blasku. Maluję z serca i ze swoich wspomnień. W ten sposób tworzę nowe krajobrazy, które realnie nie istnieją, ale dają skojarzenia z konkretnymi miejscami. Moje pejzaże staram się lekko zsyntetyzować do niemal abstrakcyjnych. To daje mi dużą swobodę komponowania w formie i w zastosowaniu koloru.

W sumie traktuję swoje malarstwo nieco eklektycznie – łącząc abstrakcję z figuracją, tworząc niejako mosty pomiędzy tym co było w sztuce i tym, co obserwujemy obecnie. Pragnę wykreować w moim malarstwie swój intymny pierwiastek, niedefiniowalny i osobisty.

Luiza Los-Pławszewska

Co sprawia, że pejzaże Luizy Los-Pławszewskiej odznaczają się tak niezwykłą, oniryczną, surrealną atmosferą, posiadając jednocześnie kojący, uspokajający wpływ na odbiorcę? Należy z pewnością zaznaczyć, że artystka nie przedstawia konkretnych miejsc, nie pragnie dokumentować otaczającej jej rzeczywistości. Zamiast tego, sięga do własnych wspomnień, przywołuje uczucia, jakie wywoływał w niej kontakt z naturą, tworzy kompilację z fragmentów zapamiętanych miejsc, zapachów i dźwięków. W ten sposób powstaje charakterystyczna synteza pejzażu, nowa rzeczywistość – uproszczona, zbudowana z najbardziej znaczących elementów, choć przecież powstała na bazie otaczającego nas świata realnego. Nie bez znaczenia są również motywy, które przewijają się w obrazach Luizy Los-Pławszewskiej. Oglądamy więc samotne domy, usytuowane na środku jeziora, niedostępne (bo nawet puste łodzie zacumowane zostały w ich pobliżu, poza zasięgiem potencjalnych intruzów, którzy zechcieliby zaburzyć spokój tego miejsca), przywołujące skojarzenia ze średniowiecznymi warowniami obronnymi, do których dostępu broniła m.in. głęboka fosa. Gdzie indziej dostrzegamy niemal mikroskopijną figurkę wędrowca, przemierzającego pieszo lub na rowerze bezdroża przypominającego Toskanię krajobrazu. W otoczeniu majestatycznej natury wydaje się być samotny, kruchy i bezbronny.

Ten niezwykły klimat malarstwa Luizy Los-Pławszewskiej uzyskany zostaje nie tylko przez treść, ale również (a może przede wszystkim) formę jej obrazów. Z pewnością zwracają naszą uwagę podziały kompozycji, wytyczone przez malarkę – spokojne, łagodne, choć przecież oparte na wyraźne zaznaczonych liniach poziomych wyznaczających czytelnie kolejne plany tej niezwykłej scenerii. Jednak tym, co najbardziej przyciąga odbiorców malarstwa Luizy Los-Pławszewskiej jest zapewne stosowana przez nią paleta barwna. Sama artystka przyznaje, że kolor stanowi dla niej podstawowy środek wyrazu. W swoich pracach używa mocnych, nasyconych barw, często zestawionych ze sobą na zasadzie kontrastu. W wielu miejscach pojawia się pobłysk złota, uzyskiwany przez nałożenie szlagmetalu, imitujący ciepłe światło zachodzącego słońca. Pomimo użycia przez Luizę Los-Pławszewską tak zdecydowanych odcieni kolorystycznych, podczas oglądania jej obrazów nie mamy wrażenia dysonansu, krzykliwości. Forma i treść, przywoływane do istnienia za pomocą pędzla artystki, wzajemnie się dopełniają, by w efekcie powstało dzieło pełne harmonii i spokoju, zapraszające widza do rozmyślania i pełnej namysłu kontemplacji.

Marcin Krajewski

KATALOG W PDF

Cykl obrazów: Taki czas

To, co widzę wychodząc z pracowni: bezkres nieba i horyzont lenieckich wzgórz. Wielki kadr świata mojej codzienności. Pochłania mnie całego. Czuję się jego częścią. Zdawać by się mogło, że to nudny motyw. Dla mnie jest pasjonującym widowiskiem trwającym całą dobę. Czasem w ciągu ledwie paru chwil zmienia się cały obraz. Ogromną rolę odgrywa tu światło. Ono wpływa na kształty i ich kolory. Wzrok błądzi raz dalej, raz bliżej. Nie zawsze skupia się na jednym punkcie. Obejmuje całość lub tylko wybrany fragment, koncentrując się na liściu, kropli, kamyku. To Taki Czas. Tu i teraz. Czas odczuwania i przeżywania natury. Taki czas to mój czas.

Grzegorz L. Piotrowski

Cykl obrazów: Spojrzeć na siebie

Obrazy ukazują mój sposób widzenia i interpretacji świata, bytu i przestrzeni.
Zawsze interesowała mnie różnorodność spojrzeń.Wypowiadam się w zależności od punktu w jakim się znajduję, czasami jest on dramatyczny innym razem subtelny, wręcz liryczny.
Różnorodność spojrzeń ma swoje odzwierciedlenie także w różnorodności technik: rysunek, malarstwo, grafika – to mój język.
Lubię wskazywać delikatną, cienką granicę relacji.
Przypominam, że tak łatwo Kogoś zgubić, pominąć, sprawić, aby był niewidoczny.
Podkreślam, że w obliczu słabości, choroby, śmierci uświadamiamy sobie fakt swojej nieśmiertelności.
A stając na krawędzi dnia czujemy niepokój, ostrzeżenie przed końcem, a może zapowiedź odpoczynku i złapania oddechu przed tym co nowe.
Interesuje mnie moment przecięcia, skrzyżowania dróg, zetknięcia czasów.
Fascynuje mnie ogrom przyrody, żywioł w obliczu którego człowiek jest bezbronny.

Grzegorz L. Piotrowski

KATALOG W PDF

 

OFERTA GALERII

W moim rozumieniu sztuka jest czymś niezrozumiałym. Z punktu widzenia potrzeb praktycznych – niepotrzebna. A jednak jest. Artysta to taki człowiek, który odczuwa irracjonalną potrzebę robienia sztuki. Do końca nie wie po co. Potrzeba przekazania na płótnie czy papierze (ograniczę się do sztuk wizualnych) wrażeń, myśli czy idei jest tak wielka, że pytanie o cel schodzi na dalszy plan. Dominuje pragnienie stworzenia czegoś, czego jeszcze nie było – tym jest właśnie twórczość. Chociaż wiem, że pracuję wewnątrz swoich własnych ograniczeń, to za każdym razem chciałabym je przekroczyć. Z doświadczenia wiem, że gdy nie przeżyję momentu wzmożenia, podczas którego potrafię zburzyć coś co już zrobiłam, co już, już było tym, czym miało być, to nie poczuję, że stworzyłam obraz. Sztuka to ten wysiłek.

Myślę, że proces jakim jest robienie sztuki powoduje, że można być wolnym od pewnych problemów. Nudy, może jakichś niedobrych myśli o innych ludziach? Chociaż artyści bynajmniej nie są święci. Natomiast gdy artysta jest uczciwy wobec siebie i zmaga się ze swoją sztuką w swojej prawdzie – to jest to tak intensywny proces, że można nie znaleźć czasu na złe myśli nawet o niemiłej teściowej.

Człowiek jest piękny i dobry, brzydki i zły. Jesteśmy skazani na ten dualizm. Bez napięcia pomiędzy tymi biegunami nie byłoby sztuki. Przynajmniej tej, którą znamy. Człowiek od wieków próbuje zrozumieć siebie, poprzez sztukę – jest w niej postacią centralną. W mojej sztuce występują również figury ludzkie, posługuje się znakiem sylwetki człowieka, żeby wyrazić to co się dzieje w nim – świadomości, sercu, czy można to nazwać inaczej. Czasami myślę, że świat przyrody; roślin i zwierząt jest tak cudowny i różnorodny, że nie warto zajmować się człowiekiem. Jednak ten temat ciągle wraca.

Jolanta Johnsson

Całość twórczości Jolanty Johnsson łączy trudna do uzyskania zintelektualizowana prostota, logiczny rygor uporządkowanej kompozycji, geometryzacja form i podziałów płaszczyzny, proporcjonalność, harmonia elementów i zestrojów kolorystycznych. Wibrujące barwy i światło, ich immanentny dynamizm uzyskany dzięki zastosowanej technice, kształtują jej własny, indywidualny styl artystyczny.

Maria Kępińska

Obrazy Jolanty Johnsson udowadniają przywiązanie do poszukiwań w obrębie samej materii malarskiej ale zdradzają też skłonność do poszukiwania świata uporządkowanego. Nawet radość i fascynacja ruchem tego porządku nie burzą. Kompozycje artystki posiadają zróżnicowaną materię i zdefiniowane są drobnymi ażurami elementów, punktów, linii, dotknięć pędzla, płynnych, przenikających się form. Tworzą one świat łagodny, żyjący swoim rytmem, na który nakładają się radości i wzruszenia, niepokoje i lęki, niczym codzienne poszukiwanie sensu i harmonii. Chociaż urzeka ją sama forma malarskiej substancji, efekty formalne i ich funkcjonowanie w kompozycji – artystyczny zapis tworzy metaforyczne przesłanie – odsyła widza do świata emocji i pozytywnych skojarzeń.

Zbigniew Pindor

STRONA INTERNETOWA ARTYSTKI

Bez względu na motyw, który aktualnie tworzę, zależy mi, żeby moje prace były żywe i dynamiczne. Głęboka tekstura oraz wykorzystanie metalizujących farb w tym pomagają – w płaszczyznę płótna wstępuje wielowymiarowy dynamizm – w zależności od pory dnia, kąta padania światła oraz pozycji odbiorcy, ta sama praca może prezentować się bardzo różnorodnie. Powiększa to pole do złożonej interpretacji oraz pogłębia doznania jakie płyną z odbioru moich obrazów. Według mnie, sztuka to głównie emocje. Zależy mi, żeby efekty mojej twórczości przyciągały i wzbudzały te pozytywne – nie tylko te wysokie, jak radość czy ekscytacja, ale raczej te stonowane jak spokój, zadowolenie czy ukojenie. W moim odczuciu właśnie te uczucia są najbardziej pożądane i poszukiwane i staram się je dostarczać poprzez sztukę, którą tworzę.

Marta Tymińska

 

Artyści tworzący sztukę abstrakcyjną, dzięki świadomej rezygnacji z używania narracyjnego, opisowego języka wypowiedzi, stawiają przed sobą szczególne wyzwanie – przemawiania wprost do podświadomości i zmysłów odbiorcy, wpływania na jego emocje. Poprzez odpowiedni dobór barw, układ form, ułożenie kształtów, ekspresyjne gesty malarskie, twórca jest w stanie w bardzo subtelny sposób wprowadzić widza w odpowiedni nastrój, zasugerować temat do kontemplacji, otworzyć przed nim szerokie pole do interpretacji dzieła, zaprosić go do twórczego dialogu – nawet jeśli odbiorca bierze udział w tym procesie nie do końca świadomie. Forma staje się treścią obrazu. Tak dzieje się właśnie w przypadku malarstwa Marty Tymińskiej. Uważny widz z pewnością rozróżni trzy charakterystyczne nurty w twórczości naszej „Artystki Tygodnia”. W pierwszym z nich odnajdujemy prace balansujące na granicy abstrakcji i rzeczywistości przedstawieniowej, w których malarka ukazuje przeskalowane fragmenty liści, elementów biologicznego świata natury – skupiając się na ich niezwykłej fakturze i soczystej, zielonej kolorystyce. Drugi nurt to prace najbardziej dynamiczne – budowane w oparciu o diagonalne linie, ostre podziały kompozycji, ukazujące zamrożony ruch kształtów i pulsujących kolorów. Trzeci rozdział malarstwa artystki przynosi nam spokój. To obrazy, w których odnajdujemy przede wszystkim niezwykłą, wciągającą widza głębię, mistrzowsko zasugerowaną przez zastosowanie dużych plam barwnych – jednolitych lub nakładanych warstwowo jedna na drugą. Tu również pojawiają się charakterystyczne dla artystki podziały kompozycji – są one jednak statyczne, niemal wyłącznie pionowe lub poziome. Tym, co z pewnością przykuwa szczególną uwagę odbiorcy, stykającego się po raz pierwszy z dziełami Marty Tymińskiej, jest niezwykle żywa, radosna paleta barwna jej obrazów. Neonowe żółcienie, soczyste zielenie, ciepłe pomarańcze skontrastowane z chłodnymi błękitami napawają optymizmem, przywołują pozytywne skojarzenia, czasem wpływają na nas kojąco. Obrazy Tymińskiej cechuje szczególny dynamizm. Dzięki użyciu metalicznych barw jej obrazy zmieniają się w zależności od oświetlenia, pory dnia. Artystka w sposób niezwykle przemyślany kształtuje również formę dzieła – diagonalne linie, ostre kształty geometryczne wydają się pędzić, być w nieustannym ruchu – a jednak, pomimo tego, nie mamy wrażenia dysonansu czy bałaganu. Wręcz przeciwnie – wydaje się, że Marcie Tymińskiej udało się uchwycić na powierzchni płótna rozbiegany i chaotyczny świat w tym paradoksalnym, zdawało by się niemożliwym do zaistnienia momencie, gdy na krótką chwilę osiągnął on stan absolutnej harmonii.

Marcin Krajewski

Przyjmując zaproszenie Pragalerii do prezentacji ARTYSTA TYGODNIA, zaczęłam się zastanawiać, jak opisać, to co robię w malarstwie i innych działaniach plastycznych. Do tej pory zdarzało mi się pisać o konkretnych cyklach i pracach, ale nigdy jeszcze nie próbowałam uogólnić charakteru swoich działań. Jednak mam coraz silniejsze wrażenie, że w sztuce przybieram postawę gospodyni domowej – najbardziej zajmuje mnie codzienna krzątanina wokół tego, co „w zasięgu oka” (Józef Czapski), przyglądanie się z bliska otaczającemu światu bez oceniania i wartościowania, podejmowanie prób zrozumienia wewnętrznej konstrukcji rzeczy, zachwyt wobec zjawiska jakim jest kolor. Życie tak się ułożyło, że głównymi motywami, które służą mi do tych malarskich badań, są domki działkowe i rośliny, a szczególnie ich kwiaty, czyli oś dom-ogród. To, co najbardziej w tych motywach mnie uderza, to ich efemeryczna trwałość albo trwała efemeryczność. I tą ścieżką najchętniej podążam rozglądając się uważnie wokół.
Często też myślę o słowach Jane Austen: „Niechaj inne pióra rozwodzą się nad występkiem i nieszczęściem. Ja, jeśli tylko mogę, uciekam od tak okropnych tematów, niecierpliwa przywrócić wszystkim, co zbytnio nie zawinili, jaki taki spokój, a z całą resztą skończyć.” (Mansfield Park, Prószyński i S-ka, 2000).

Iwona Stachura

W moich pracach najważniejszy jest kolor i jego energia, która buduje formę w obrazie. Pokazuję świat w żywych, nasyconych barwach, dzięki którym obrazy stają się bardzo optymistyczne. Myślę, że takie powinno być malarstwo. Powinno pozwolić nam wejść, choć na chwilę, w radośniejszy, bliższy człowiekowi świat. Takich pozytywnych emocji i niezapomnianych wrażeń od zawsze dostarcza mi obcowanie z naturą. To moje główne źródło inspiracji – pomimo tego, że mieszkam w mieście. Nie akceptuję dominującego na ulicach miast chaosu ale bardzo lubię jego twórczą energię. Maluję abstrakcyjne obrazy inspirowane naturą i tętniącym życiem miasta.

Marlena Rakoczy

Pani Marlena Rakoczy w swoich pracach malarskich (…) zainspirowana jest, jak sama to określa, tematyką kwiatowo-floralną. W moim odczuciu ten świat przyrody jest zakodowany w jej
podświadomości, wchłonięty i zatrzymany w sobie we wczesnych latach dzieciństwa i młodości. Ta fascynacja kolorowym światem, wyostrzenie i wyczulenie zmysłów na bogactwo fauny i flory znajduje materializację w niepowtarzalnych osobistych kreacjach malarskich. Oczywiście wybiera współczesny język malarski poszukując własnej tożsamej formy dla tego tematu, zgodnej z własnymi odczuciami estetycznymi, dodaje jakby do tych wartości pewien rodzaj ekspresyjnego kodowanego pisma. Te kameralne w swojej skali obrazy w części nawiązują do kompozycji stylu zwanego “all-over” nie mającego początku czy końca ani wyraźnego centrum kompozycyjnego. (…) Zestawienia kolorystyczne prac Marleny Rakoczy operują pełną chromatyką o tonacjach mocno rozjaśnionych emanujących migotliwością i szczególnym widzeniem światła, wykorzystującym efekt podświetlania (widzenia pod światło) i oświetlenia zgodnego z kierunkiem patrzącego. Pani Marlena Rakoczy (…) zasygnalizowała istotne zagadnienia plastyczne wpisując się w nurt współczesnego malarstwa wykorzystującego charakter intymnej osobistej wypowiedzi w gęstej siatce wyobrażeń i swoistych rytmów w charakterze indywidualnego pisma.(…)”

art. mal. prof. UMK Krzysztof Pituła
(recenzja malarskiej pracy dyplomowej, Toruń 2001 r.)

Fragment streszczenia pracy doktorskiej Hanny Rozpary pt. „Kamuflaż jako strategia maskowania i wypierania rzeczywistości” zrealizowanej pod opieką promotorską prof. dr hab. Mariusza Pałki z Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach

Kamuflaż jest pojęciem oznaczającym zamaskowanie, przesłonięcie czegoś dla niepoznaki. Jest to ogół działań mających wprowadzić przeciwnika w błąd. Ma na celu zmylenie, zakłamanie obrazu, ukrycie rzeczy, co jest pod powierzchnią. Dokonuje się poprzez ukrywanie, pozorowanie, działania demonstracyjne, dezinformację. Stosowany jest przez ludzi, zwierzęta i rośliny; przez drapieżniki i ofiary. (…) Cykl grafik skupia się na temacie kamuflażu, wtapiania się w tło, szumu otoczenia, dezintegracji informacji. Pierwotną inspiracją prac był wzór maskujący używany w wojskowości, sposoby kamuflażu, rodzaje kamuflażu i ich pochodzenie, historia powstawania metod maskowania oraz badania prowadzone nad najskuteczniejszym sposobem ukrycia przed w rogiem w różnych armiach świata. Temat mojej pracy doktorskiej rozwinął się z moich wcześniejszych realizacji artystycznych, w których poruszałam tematykę wojny. Wśród motywów, które stosowałam, pojawiał się także wzór maskujący. Motyw wzoru maskującego eksplorowałam dalej, oddalając się od jego pierwotnego znaczenia związanego z maskowaniem w wojskowości. Wzory kamuflażu powstały na podstawie analizy form i zjawisk występujących w naturze takich jak organiczny kształt, ubarwienie czy struktura materii a także wykorzystanie światła i cienia. Wszystkie te elementy przyjmują w kamuflażu formę bliską sztuki abstrakcyjnej. Formy te intrygują i pobudzają wyobraźnię. Motyw kamuflażu w moich pracach zaczął dążyć coraz bardziej w kierunku abstrakcji, odbiegając od wojennych konotacji i stał się autonomicznym bytem. Zainteresowałam się ponadto znaczeniem kamuflażu w codziennym życiu i w kulturze. Zwróciły moją uwagę zagadnienia związane z pojęciem maskowania rzeczywistości, wypierania wiedzy o faktycznym stanie rzeczy i konstruowania alternatywnych rzeczywistości, takich jak symulakrum, płynna rzeczywistość czy postprawda. Uzmysłowiłam sobie że występowanie zjawisk o charakterystyce kamuflażu poddaje w wątpliwość nasze pojęcie na temat otaczającego świata. Analiza form występujących w naturze oraz eksperymenty graficzne odegrały ważną rolę w procesie twórczym, istotne znaczenie miały działania intuicyjne.

Hanna Rozpara

Fragment recenzji pracy doktorskiej Hanny Rozpary pt. „Kamuflaż jako strategia maskowania i wypierania rzeczywistości”

(…) Kiedy zapoznałem się z całością dokumentacji Autorki, bardzo wyraźny stał się dla mnie rozwój koncepcji kamuflaży w kontekście innych, pobocznych wątków w Jej twórczości (choć, być może, sama Autorka ich tak nie definiuje, uznając je za równorzędne).Byłbym bliski tej właśnie koncepcji – równoważności: poszczególne obszary działań wpływają na siebie, wyznaczają wspólne zbiory lub zaświadczają o swojej niezależności. Ewoluowanie drzeworytów, ich coraz większe syntetyzowanie, nie byłoby zapewne możliwe bez będących formą odskoczni działań „Site specific”, zainteresowania obrazem na płótnie, fotografią, minimalistyczną czarną serią obiektów i rysunków, czy, ważnym dla Autorki, światem kompozycji dźwiękowych. Cały ten kalejdoskop działań twórczych wydaje się dawać Artystce dodatkową energię do coraz to świeższych poczynań w różnych dziedzinach, subkategoriach, niszach sztuki współczesnej. Prowadzi również do subiektywnie pojętej czystości formalnej prac. Jestem przekonany, że bez podejmowania przez Autorkę tych różnorodnych działań na wskazanych polach proces ten nie przebiegałby tak czytelnie. Mowa tu o konkluzjach formalnych pozbawionych wartości fabularnych, literackich, które w wypadku sztuki abstrakcyjnej stawiają artystę wobec konieczności wewnętrznego prze-tworzenia swoich zmagań w obszarze, który może okazać się terenem żyznym lub jałowym, często po prostu nieznanym, dziewiczym. Działania Hanny Rozpary, Jej energia twórcza, dygresyjność wynikająca z ciekawości, stawiają ją w gronie najciekawszych artystek i artystów Jej pokolenia. Nie byłoby też trudne wyizolowanie z Jej wszystkich aktywności wątków tworzących jedno uniwersum, ale osobiście nie czuję takiej potrzeby; uważam śledzenie tej twórczości, z jej immanentną cechą, jaką jest różnorodność, za przygodę artystyczno-intelektualną, czynię to bez wysiłku i z niekłamaną satysfakcją.

Dr hab. Rafał Pytel
Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie
Kierownik Pracowni Rysunku w Katedrze Sztuk Pięknych
Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki