Artysta Tygodnia: Bogdan Korczowski
Skoro dziś wtorek, to oznacza tylko jedno! Prezentację kolejnego twórcy w cyklu „Artysta Tygodnia”. Najbliższy czas będzie należał do Bogdana Korczowskiego oraz jego obrazów i grafik. W katalogu, w formacie PDF, możecie Państwo znaleźć prace pochodzące z pięciu cykli malarski, z których pierwszy „Listy”, został rozpoczęty jeszcze w latach 80. XX w. Zachęcamy do pobrania katalogu i zapoznania się z twórczością krakowianina, który od lat mieszka i pracuje w Paryżu oraz do lektury krótkiego tekstu na temat inspiracji autora.
KATALOG W PDF: POBIERZ
Oferta Galeryjna: ZOBACZ
Tytuły płócien i cyklów malarskich Bogdana Korczowskiego nie są przypadkowe. Jego obrazy, mimo że na pozór abstrakcyjne, składają się z wielu drobnych elementów o cechach symbolicznych. Są zapisem przeżyć, przemyśleń i podróży artysty: zarówno tych fizycznych jak i duchowych. Właśnie dlatego sztukę malarza określa się niekiedy mianem abstrakcjonizmu symbolicznego. Katalog ten jest zaproszeniem do wspólnej drogi po twórczości artysty. Warto jednak zacząć od początku: od 1980 roku i Listów.
Kto dziś jeszcze pisze listy? Nie w pośpiechu wysyłane e-maile, nie te formalne, otrzymywane z urzędów, banków i firm? Kto jeszcze prowadzi korespondencję, odręcznie kaligrafowaną, przemyślaną? Kto dzieli się z drugim człowiekiem swoimi rozważaniami, tajemnicami czy też dyskutuje na poruszające go tematy? Jedną z możliwych odpowiedzi może być artysta – Bogdan Korczowski. Twórca od 1980 roku prowadzi korespondencję -rzeczywistą lub wyimaginowaną. W każdym ze swoich obrazów, nie tylko z cyklu „Ecriture”, wysyła artystyczne wiadomości: do Płocka, do Kazimierza Malewicza, do Tadeusza Kantora, do Ciebie. W zamian, prosi odbiorcę o respons w postaci przeżycia artystycznego. Jego listy są spisane na płótnie, pełne prostych piktogramów, ideogramów, znaków. Jakie jest ich znaczenie, czy są symbolami? To zależy już tylko od widza.
Symbole różnią się od piktogramu, ideogramu lub znaku tym, że posiadają dodatkowe, ukryte znaczenie. Warto mieć to w pamięci, przyglądając się kolejnym płótnom artysty i ich tytułom. Galilée (Galilea), to miejsce cudu w Kanie Galilejskiej, ale równocześnie część żydowskiego państwa Heroda Antypasa. Symbolem tej ziemi mogłaby być: ryba, krzyż jak również gwiazda Dawida, sprowadzona przez malarza do czytelnego, a zarazem prostego znaku „X” lub heksagramu. Odwołując się do pierwszych słów Biblii, które mówią: „Na początku było słowo”, można pokusić się o trawestację: „Na początku był piktogram” – czyli prosty rysunek, któremu artysta nadał znaczenie podstawowe, a następnie symboliczne. Poziom, na jakim zostanie odczytana wiadomość od Bogdana Korczowskiego, zależy wyłącznie od wiedzy, doświadczenia i skojarzeń odbiorcy.
Bogdan Korczowski jest niezwykle mocno związany ze swoim rodzinnym miastem, Krakowem, które opisuje w następujących słowach: „Urodziłem się w Środkowej Europie, pochodzę z małego kontynentu wielu kultur”. To miejsce, w którym od wieków współistnieją w harmonii ze sobą różne kultury i społeczności. Tu mieszkał i pracował jeden z najbardziej wszechstronnych polskich twórców, podziwiany przez Korczowskiego malarz, autor tekstów i sztuk teatralnych oraz performer: Tadeusz Kantor. Sam Bogdan Korczowski uważa Kraków za miasto kosmopolityczne. Niemniej jednak świat, który nas otacza, nasza mała ojczyzna, jest tylko niewielkim wycinkiem kosmosu, zobrazowanym przez artystę w cyklu płócien Orbium Coelestium. Pierwszym człowiekiem, który dokładnie, systematycznie i analitycznie zbadał przestrzeń kosmiczną, a potem spisał swoje spostrzeżenia i wnioski, był Mikołaj Kopernik. W 1533 roku został ukończony rękopis jego rewolucyjnego dzieła: „De revolutionibus orbium coelestium”. Sfery niebieskie są również przedmiotem zainteresowania Bogdana Korczowskiego. To temat wielokrotnie podejmowany i analizowany w jego obrazach, na których znajdują się koła lub jego wycinki. Znów możemy zatem oglądać obiekty uproszczone do łatwo rozpoznawalnego znaku, najczęściej przedstawianego w żółtawych, ugrowych barwach. Czy i tym razem jest to polemika z Mikołajem Kopernikiem, jak w przypadku Listów do Kazimierza Malewicza, czy też próba zgłębienia zasad rządzących światem, państwem, miastem? Zasad, z jarzma których nawet erudyta nie jest w stanie się wyzwolić?
Co zatem zrobić? Może warto podążyć śladami wielkich odkrywców i, jak Marco Polo, na nowo zdefiniować otaczający nas świat? Na podstawie dzienników tego weneckiego kupca, żyjącego w latach 1254-1324, zostało spisane pierwsze „Opisanie świata”. Oglądając obrazy Bogdana Korczowskiego, można mieć wrażenie, że stanowią one zapis wewnętrznej podróży artysty, są jego własnym dziełem życia – opisaniem otaczającej go rzeczywistości. Podróże kształcą. Doświadczył tego Marco Polo, doświadczali również szlachcice odbywający peregrynacje naukowe i przywożący z nich tomy zapisanych przez siebie diariuszy. Ciekawym przykładem takich dzienników mogą być na przykład zapiski z podróży do Ziemi Świętej i Egiptu, odbytej w latach 1582-1584 przez Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła.
Tak jak Marco Polo dotarł do Chin, tak Bogdan Korczowski, w kolejnych dziełach, zmierza w stronę wschodnich kultur, szczególnie zaś w kierunku buddyzmu, o czym mogą świadczyć płótna zatytułowane NAMMYO. Praktyki buddyjskie, zdefiniowane w 1253 roku, mówią, że „Namu” oznacza poświęcenie, a „Myōhō” – prawo mistyczne. Czas zatem na podróż duchową, z której również warto wysłać wspomniany list: przemyślany, starannie spisany lub, jak to robi artysta, namalowany. Ostatecznie jednak, dzięki sztuce, Bogdan Korczowski powraca z każdej podróży do swojego siedliska. I nie jest ważne, czy będzie nim Kraków, Paryż czy Nowy Jork. Jak bowiem twierdził Tadeusz Kantor: „Moim DOMEM było i jest moje dzieło”.
Zespół Pragalerii