Artysta tygodnia

Pragaleria

Stalowa 3, Warszawa

Przyjmując zaproszenie Pragalerii do prezentacji ARTYSTA TYGODNIA, zaczęłam się zastanawiać, jak opisać, to co robię w malarstwie i innych działaniach plastycznych. Do tej pory zdarzało mi się pisać o konkretnych cyklach i pracach, ale nigdy jeszcze nie próbowałam uogólnić charakteru swoich działań. Jednak mam coraz silniejsze wrażenie, że w sztuce przybieram postawę gospodyni domowej – najbardziej zajmuje mnie codzienna krzątanina wokół tego, co „w zasięgu oka” (Józef Czapski), przyglądanie się z bliska otaczającemu światu bez oceniania i wartościowania, podejmowanie prób zrozumienia wewnętrznej konstrukcji rzeczy, zachwyt wobec zjawiska jakim jest kolor. Życie tak się ułożyło, że głównymi motywami, które służą mi do tych malarskich badań, są domki działkowe i rośliny, a szczególnie ich kwiaty, czyli oś dom-ogród. To, co najbardziej w tych motywach mnie uderza, to ich efemeryczna trwałość albo trwała efemeryczność. I tą ścieżką najchętniej podążam rozglądając się uważnie wokół.
Często też myślę o słowach Jane Austen: „Niechaj inne pióra rozwodzą się nad występkiem i nieszczęściem. Ja, jeśli tylko mogę, uciekam od tak okropnych tematów, niecierpliwa przywrócić wszystkim, co zbytnio nie zawinili, jaki taki spokój, a z całą resztą skończyć.” (Mansfield Park, Prószyński i S-ka, 2000).

Iwona Stachura

W moich pracach najważniejszy jest kolor i jego energia, która buduje formę w obrazie. Pokazuję świat w żywych, nasyconych barwach, dzięki którym obrazy stają się bardzo optymistyczne. Myślę, że takie powinno być malarstwo. Powinno pozwolić nam wejść, choć na chwilę, w radośniejszy, bliższy człowiekowi świat. Takich pozytywnych emocji i niezapomnianych wrażeń od zawsze dostarcza mi obcowanie z naturą. To moje główne źródło inspiracji – pomimo tego, że mieszkam w mieście. Nie akceptuję dominującego na ulicach miast chaosu ale bardzo lubię jego twórczą energię. Maluję abstrakcyjne obrazy inspirowane naturą i tętniącym życiem miasta.

Marlena Rakoczy

Pani Marlena Rakoczy w swoich pracach malarskich (…) zainspirowana jest, jak sama to określa, tematyką kwiatowo-floralną. W moim odczuciu ten świat przyrody jest zakodowany w jej
podświadomości, wchłonięty i zatrzymany w sobie we wczesnych latach dzieciństwa i młodości. Ta fascynacja kolorowym światem, wyostrzenie i wyczulenie zmysłów na bogactwo fauny i flory znajduje materializację w niepowtarzalnych osobistych kreacjach malarskich. Oczywiście wybiera współczesny język malarski poszukując własnej tożsamej formy dla tego tematu, zgodnej z własnymi odczuciami estetycznymi, dodaje jakby do tych wartości pewien rodzaj ekspresyjnego kodowanego pisma. Te kameralne w swojej skali obrazy w części nawiązują do kompozycji stylu zwanego “all-over” nie mającego początku czy końca ani wyraźnego centrum kompozycyjnego. (…) Zestawienia kolorystyczne prac Marleny Rakoczy operują pełną chromatyką o tonacjach mocno rozjaśnionych emanujących migotliwością i szczególnym widzeniem światła, wykorzystującym efekt podświetlania (widzenia pod światło) i oświetlenia zgodnego z kierunkiem patrzącego. Pani Marlena Rakoczy (…) zasygnalizowała istotne zagadnienia plastyczne wpisując się w nurt współczesnego malarstwa wykorzystującego charakter intymnej osobistej wypowiedzi w gęstej siatce wyobrażeń i swoistych rytmów w charakterze indywidualnego pisma.(…)”

art. mal. prof. UMK Krzysztof Pituła
(recenzja malarskiej pracy dyplomowej, Toruń 2001 r.)

Fragment streszczenia pracy doktorskiej Hanny Rozpary pt. „Kamuflaż jako strategia maskowania i wypierania rzeczywistości” zrealizowanej pod opieką promotorską prof. dr hab. Mariusza Pałki z Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach

Kamuflaż jest pojęciem oznaczającym zamaskowanie, przesłonięcie czegoś dla niepoznaki. Jest to ogół działań mających wprowadzić przeciwnika w błąd. Ma na celu zmylenie, zakłamanie obrazu, ukrycie rzeczy, co jest pod powierzchnią. Dokonuje się poprzez ukrywanie, pozorowanie, działania demonstracyjne, dezinformację. Stosowany jest przez ludzi, zwierzęta i rośliny; przez drapieżniki i ofiary. (…) Cykl grafik skupia się na temacie kamuflażu, wtapiania się w tło, szumu otoczenia, dezintegracji informacji. Pierwotną inspiracją prac był wzór maskujący używany w wojskowości, sposoby kamuflażu, rodzaje kamuflażu i ich pochodzenie, historia powstawania metod maskowania oraz badania prowadzone nad najskuteczniejszym sposobem ukrycia przed w rogiem w różnych armiach świata. Temat mojej pracy doktorskiej rozwinął się z moich wcześniejszych realizacji artystycznych, w których poruszałam tematykę wojny. Wśród motywów, które stosowałam, pojawiał się także wzór maskujący. Motyw wzoru maskującego eksplorowałam dalej, oddalając się od jego pierwotnego znaczenia związanego z maskowaniem w wojskowości. Wzory kamuflażu powstały na podstawie analizy form i zjawisk występujących w naturze takich jak organiczny kształt, ubarwienie czy struktura materii a także wykorzystanie światła i cienia. Wszystkie te elementy przyjmują w kamuflażu formę bliską sztuki abstrakcyjnej. Formy te intrygują i pobudzają wyobraźnię. Motyw kamuflażu w moich pracach zaczął dążyć coraz bardziej w kierunku abstrakcji, odbiegając od wojennych konotacji i stał się autonomicznym bytem. Zainteresowałam się ponadto znaczeniem kamuflażu w codziennym życiu i w kulturze. Zwróciły moją uwagę zagadnienia związane z pojęciem maskowania rzeczywistości, wypierania wiedzy o faktycznym stanie rzeczy i konstruowania alternatywnych rzeczywistości, takich jak symulakrum, płynna rzeczywistość czy postprawda. Uzmysłowiłam sobie że występowanie zjawisk o charakterystyce kamuflażu poddaje w wątpliwość nasze pojęcie na temat otaczającego świata. Analiza form występujących w naturze oraz eksperymenty graficzne odegrały ważną rolę w procesie twórczym, istotne znaczenie miały działania intuicyjne.

Hanna Rozpara

Fragment recenzji pracy doktorskiej Hanny Rozpary pt. „Kamuflaż jako strategia maskowania i wypierania rzeczywistości”

(…) Kiedy zapoznałem się z całością dokumentacji Autorki, bardzo wyraźny stał się dla mnie rozwój koncepcji kamuflaży w kontekście innych, pobocznych wątków w Jej twórczości (choć, być może, sama Autorka ich tak nie definiuje, uznając je za równorzędne).Byłbym bliski tej właśnie koncepcji – równoważności: poszczególne obszary działań wpływają na siebie, wyznaczają wspólne zbiory lub zaświadczają o swojej niezależności. Ewoluowanie drzeworytów, ich coraz większe syntetyzowanie, nie byłoby zapewne możliwe bez będących formą odskoczni działań „Site specific”, zainteresowania obrazem na płótnie, fotografią, minimalistyczną czarną serią obiektów i rysunków, czy, ważnym dla Autorki, światem kompozycji dźwiękowych. Cały ten kalejdoskop działań twórczych wydaje się dawać Artystce dodatkową energię do coraz to świeższych poczynań w różnych dziedzinach, subkategoriach, niszach sztuki współczesnej. Prowadzi również do subiektywnie pojętej czystości formalnej prac. Jestem przekonany, że bez podejmowania przez Autorkę tych różnorodnych działań na wskazanych polach proces ten nie przebiegałby tak czytelnie. Mowa tu o konkluzjach formalnych pozbawionych wartości fabularnych, literackich, które w wypadku sztuki abstrakcyjnej stawiają artystę wobec konieczności wewnętrznego prze-tworzenia swoich zmagań w obszarze, który może okazać się terenem żyznym lub jałowym, często po prostu nieznanym, dziewiczym. Działania Hanny Rozpary, Jej energia twórcza, dygresyjność wynikająca z ciekawości, stawiają ją w gronie najciekawszych artystek i artystów Jej pokolenia. Nie byłoby też trudne wyizolowanie z Jej wszystkich aktywności wątków tworzących jedno uniwersum, ale osobiście nie czuję takiej potrzeby; uważam śledzenie tej twórczości, z jej immanentną cechą, jaką jest różnorodność, za przygodę artystyczno-intelektualną, czynię to bez wysiłku i z niekłamaną satysfakcją.

Dr hab. Rafał Pytel
Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie
Kierownik Pracowni Rysunku w Katedrze Sztuk Pięknych
Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki

Moim artystycznym motto jest zdanie: „wolność to możliwość wyboru”. W twórczości artystycznej odnajduję zarówno jedno jak i drugie. Malarstwem i fotografią zajmuję się właściwie od zawsze . Moje bułgarskie korzenie, pamięć południowych smaków, zapachów, barw i ludowej, bałkańskiej muzyki prawdopodobnie wpływa na to, iż moje artystyczne poszukiwania idą
w kierunku ostrych rozwiązań kolorystycznych i mocnych, energetyzujących kontrastów. Staram się prowokować widza do odszukiwania w moich pracach jego własnej wolności
i energetyzujących tęsknot. (…) Malując poznaję siebie. Chyba brzmi to banalnie, ale tak jest. Poznaję tą Ewę, którą życie próbowało ograniczyć. Szukam i odnajduję radość z nowych, twórczych doświadczeń, emocje związane z eksperymentem i nowymi technikami malarskimi. Z każdym eksperymentem pojawia się nowa Ewa
i nowy poziom twórczych doznań.

Ewa Najdenow

Widz, który uważnie prześledzi malarską twórczość Ewy Najdenow, z pewnością dostrzeże niezwykłą różnorodność tematów i form tworzonych przez nią płócien. W jej bogatym portfolio znajdziemy
zarówno impresyjne pejzaże (cykl „Utkane z Traw”), przedstawioną w sposób uproszczony, syntetyczny, nagą postać ludzką (ukazującą nam świat przeżyć wewnętrznych, skomplikowanych i często gwałtownych, sprzecznych emocji, które targają każdym z nas – cykl: „Kontrasty emocjonalne”) jak również monochromatyczne kompozycje w których wycinki świata natury umieszczone zostały
w wyizolowanym, sztucznym otoczeniu (cykl „System”). W ostatnim jednak czasie Ewę Najdenow szczególnie zajmują artystyczne poszukiwania nowych rozwiązań i środków formalnych wywiedzionych ze sztuki abstrakcyjnej. W ich wyniku powstają pełne nasyconych barw, niepozbawione humoru (co widoczne jest chociażby w tytułach obrazów) kompozycje, ujęte m.in. w cyklu: „Taka sytuacja”. Artystka w sposób niezwykle przemyślany łączy ze sobą na powierzchni płótna geometryczne, płaskie kształty, przeplata je i łączy ze sobą przy pomocy cienkiej, wijącej się, esowatej linii, zestawia ze sobą nasycone, kontrastowe barwy, układa obok siebie płaskie plamy i komórki wypełnione wzorami. Uważne oko obserwatora dostrzec może czasem w tym gąszczu również drobne elementy, rozpoznawalne fragmenty wywiedzione ze świata przedstawieniowego, które naprowadzać mogą widza na właściwą interpretację dzieła.

Malarstwo Ewy Najdenow jest z pewnością bardzo osobiste. Odnajdziemy w nim radość, płynącą z tworzenia, poczucie wolności, jakie daje artystce akt kreacji, potrzebę ekspresji, wyrażenia siebie, dzielenia się z innymi cząstką własnych przeżyć, doświadczeń, emocji. Ta bezpretensjonalna szczerość wypowiedzi artystycznej powoduje, że wszystkie jej płótna, niezależnie od ich tematu czy sposobu kształtowania formy, tworzą razem niezwykle spójny zbiór.

Marcin Krajewski

Dzikość barwy i nieokiełznana forma w obrazach Pawła Zakrzewskiego, to wyraz niemal pierwotnych potrzeb estetycznych człowieka. Równocześnie zdaję się, że malarz podkreśla ten fakt instynktownie, koncentrując swoją uwagę na tematach związanych z dawnymi plemionami, legendami, czy mikroorganizmami. W obrazach Pawła Zakrzewskiego można znaleźć nie tylko feerię intensywnych tonów, czy niemal naukowe podejście do biologii, wierzeń i studiów etnologicznych. Posiadają one również ludyczny charakter i podobnie jak samego artystę, cechuje je niezwykłe poczucie humoru wyrażone choćby w tytułach prac.

Wraz z narodzinami ekspresjonizmu malarstwo przestało posiadać jedynie akademicki paradygmat. Sztuka stała się nieokiełznana, a twórcy kolejnych nurtów artystycznych mogli śmiało decydować czy chcą przekraczać jej kolejne granice. I tak, na przestrzeni ostatnich 120 lat część artystów wybrała swobodę w kształtowaniu – nie tylko swojej myśli, czy teorii artystycznej, ale również formy
i kompozycji. Dlatego, dzięki śmiałości m.in. fowistów, ekspresjonistów, artystów z kręgu Neue Wilde oraz polskich neoekspresjonistów sztuka może dziś wykraczać poza tradycyjne media, a do kanonu wykorzystywanych technik zalicza się nowe technologie, za które niegdyś uważano np. video. W malarstwie Pawła Zakrzewskiego – grafika i autora video-artu – wyraźnie widać ową nieskrępowaną chęć uczynienia z samego gestu artysty dzieła sztuki. W tym kontekście, stawia to malarza w tym samym, zaszczytnym gronie w którym znajdują się Jackson Pollock czy Marcel Duchamp.

Malarstwo Pawła Zakrzewskiego to żywioł, który wnosi do sztuki współczesnej pozornie prostą narrację, czy komentarz do aktualnej sytuacji społecznej. Artysta zestawia je z ekspresyjną formą wypowiedzi przywodzącą na myśl sztukę street-artu. Jego obrazy mogłyby funkcjonować w przestrzeni publicznej jako murale, a dzięki energetycznym barwom oraz wyrazistemu sposobowi malowania ciężko byłoby przejść obok nich obojętnie.

Lockdown, covid-19 i cały rok 2020 trochę przewróciły nam wszystkim w głowach… i w życiorysach… i w myślach… często też w uczuciach. Na krótko przed marcem 2020 wróciłam do lektury Kandinsky’ego. Powtórka z klasyki każdemu historykowi sztuki dobrze robi. I poza żółtym trójkątem, który zawsze bardzo sugestywnie na mnie działa, uderzyła mnie taka myśl: „Kolor to siła, która bezpośrednio wpływa na duszę”

Od zawsze kochałam się w kolorze, kolorystach i koloryzmach. W odpowiedzi na pytanie czym się zajmuję zawsze żartobliwie odpowiadałam, że jestem specjalistką od kolorów. I tak przyszedł ten czarny marzec 2020. Coraz czarniejszy był każdy kolejny dzień i miesiąc. Coś musiało wyrwać mnie z tej emocjonalnej szarzyzny, z tego codziennego lęku, który został w nas zaszczepiony, z tej niepewności, nudy. Kolorowe prace stały się formą terapii – eskapizmu od smutnej, pandemicznej rzeczywistości. Były wyrazem siły mojej duszy, która chciała czuć radość podczas tworzenia i dzielić się nią z odbiorcami. Cykl „Happiness” to wynik radości podwójnej – mojego wspaniałego czasu spędzonego nad litrami kolorów w pracowni nad garażem oraz chęci dzielenia się pozytywnymi, silnymi emocjami z tymi, którzy ich potrzebują. To kuracja dla dusz zmęczonych światem, takie kolorowe okienka, przez które można zobaczyć nadzieję, radość, śmiech. Każdemu w gruncie rzeczy potrzebne jest takie okienko – bo niezależnie od okoliczności, każdy z nas miewa szare lub nawet czarne dni. Pozwólmy wtedy kolorowi przejąć kontrolę i uleczyć rany, zasiać ziarenko radości – żółte albo różowe. Kolor uskrzydla moją duszę, daje jej siłę. Niech to samo zrobi dla Was! 

 

Ewa Jaros

 

Twórczość Ewy Jaros z pewnością usytuować można w długiej tradycji polskiego malarstwa kolorystycznego. Należy jednak podkreślić, że artystka nie czerpie inspiracji ze sztuki minionych dekad, nie spogląda z sentymentem na dzieła Wielkich Mistrzów. Jej malarstwo jest na wskroś współczesne i bardzo osobiste. Kolory, których używa, są ostre, jaskrawe, energetyczne, neonowe, pulsujące, niespotykane w przyrodzie – zupełnie, jakby artystka pragnęła za ich pomocą ukazać hałaśliwość i nigdy nie zatrzymujący się pęd otaczającego nas obecnie świata. 

Choć może to zabrzmieć jak paradoks, pomimo stosowania przez Ewę Jaros niezwykle ostrej, soczystej, atakującej zmysł wzroku odbiorcy palety barwnej, w jej obrazach odnajdujemy zaskakującą harmonię, pewien kojący ład, wynikający z niezwykle przemyślanego ułożenia elementów kompozycji oraz niespotykanego wyczucia koloru przez autorkę. Szerokie pociągnięcia pędzla, kształty geometryczne o miękkich konturach, wykonane przy użyciu szmaragdowych zieleni, neonowych róży, odblaskowych żółcieni i turkusów, ułożone na zasadzie kontrastu, w tak bliskim sąsiedztwie, powinny drażnić oko, wprowadzać widza w oszołomienie – jeśli nie rozdrażnienie. Tak się jednak nie dzieje. W niemal magiczny, niewytłumaczalny sposób Ewa Jaros w swoich obrazach zamyka pozytywną energię, chęć życia i radość – tytułową „Happiness” – którą pragnie dzielić się z odbiorcami jej malarstwa. Szczególnie wtedy, gdy czasy są mroczne a w naszym życiu zaczyna brakować pogodnych barw.

 

Marcin Krajewski

Jak zauważył Jacek Sempoliński: „ […] maluje się swoimi kompleksami, swoimi chorobami, swoim smutkiem, radością, humorem, całą swoją kondycją”. W malarstwie szukam pewnego znaku, który staje się elementem znaczącym w rozmowie z samym sobą, a czynię tak w pełni oddany materii koloru, szukania światła, głębi, pewnych napięć, kierunków, które stają się kośćcem obrazu, nabierają znaczenia wewnętrznego. Szukam znaczenia obrazu, jakie zapisujemy w pamięci, które zdają się trwać subtelnym istnieniem w eterycznym wspomnieniu. Barwa obrazu dostosowana jest do rodzaju emocji – raz kolory stanowią żywy wizerunek odczuć i refleksji, innym razem stonowana czerń i biel sprawia wrażenie zradykalizowane i statyczne. Figurze ludzkiej jawiącej się na moich obrazach nie ograniczam życia do jednorazowej egzystencji. Mam wrażenie, że daję jej swobodę działania. Jestem ciekaw, jak się zachowa w nowej dla niej sytuacji. Szukam w twórczości tego, co zajmuje mnie najgłębiej – postaci ludzkiej i jej egzystencji. Problematyka, w której ciągle się poruszam, to kondycja współczesnego człowieka, motyw ciała oraz wielorakie wymiary jego egzystencji. W przebiegu dotychczasowych poszukiwań artystycznych zauważyłem, iż praca nad tego typu obrazami wymaga ekspresji i wewnętrznego zaangażowania, które pozwala na przełamywania własnych ograniczeń i przybliża do doświadczenia tego, co niewidzialne i nieznane.

Łukasz Gil

O twórczości Łukasz Gila

Młody twórca, zafascynowany spuścizną malarską dawnych epok, dokonywał pierwszych wyborów artystycznych pod opieką swoich uniwersyteckich mistrzów, pozostając pod wpływem zarówno lirycznej poetyki obrazów Stanisława Białogłowicza, jak i dramatycznego realizmu kompozycji Tadeusza Boruty.

Łukasz zaczynał odmiennie niż większość malarzy – plastycznymi rozważaniami Pasji Chrystusa – które raczej zamykają i podsumowują biografie artystyczne dojrzałych artystów. Odwagę podjęcia tak wymagającego tematu na progu samodzielnej pracy twórczej połączył z pokorą modlitewnej refleksji, zamkniętej w oszczędnej, niemal monochromatycznej formie, zadziwiająco dojrzałej u tak młodego malarza. Przeżycie drogi krzyżowej pozwoliło mu na połączenie w kolejnych cyklach perspektywy eschatologicznej z pytaniami właściwymi młodości. Ukryty w swoich czarnych obrazach, stawia pytania o człowieka, jego kondycję i sens istnienia. Z kaligraficzną pewnością posługuje się cienką białą linią, wprowadza zniuansowane szarości, powołując do istnienia kształty i klimaty, w których każdy może odczytać zapis zarówno autobiograficznej refleksji autora, jak i odnaleźć ślady własnych niepokojów i zwątpień.

Łukasz z wielką ostrożnością, stopniowo wprowadza do swoich obrazów kolor: bądź w formie pojedynczych akcentów, bądź też większych plam, kładzionych jeszcze trochę niepewnie, tylko jako dopełnienie monochromatycznych struktur. Niekiedy są to już zaczątki barwnych opowieści, które z gwałtownością wyzwalają się spod dominacji przeważającej czerni. Wyjątkowo kolor wybucha z bezwzględną determinacją, a niecierpliwe ruchy pędzla w pośpiechu pokrywają ciemny podkład, zmieniając jednocześnie brzmienie bieli, której głuche tony obecne w monochromatycznych obrazach, nabierają dźwięczności w sąsiedztwie gorących cynobrów i ugrów.

Zapoznawszy się z dotychczasowym, niemałym już dorobkiem młodego artysty, warto zapamiętać jego nazwisko i śledzić dalszy rozwój tej niewątpliwie ciekawie zapowiadającej się osobowości twórczej.

Grażyna Ryba

Tematem moich prac jest miasto – wydaje się nim być jako konkret, ale to tylko złudzenie pierwszego wrażenia. Przedstawiam miasto jako pojęcie, a w zasadzie zobrazowanie pojęcia. Nadbudowane miasta przedstawione w moich pracach, gdzie budynek piętrzy się na budynku, są opuszczone, pozbawione jakiegokolwiek śladu człowieka. Prace te mogą być więc odczytywane w perspektywie braku, nieobecności czegoś, co zwyczajowo w mieście powinno być – czyli mieszkańców.
Pustka stała się integralną częścią moich prac, nieodzowną składową konstrukcji. Reakcje na ową nieobecność w pracach mogą być dwojakie: połączone z tragizmem lub stać się impulsem do aktywnego budowania interpretacji i poszukiwań nowego sensu. Za pomocą grafik kształtuję swój komentarz dotyczący widzianego świata oraz czekającej nas przyszłości. Nie są to dosłowne odwzorowania rzeczywistości lecz raczej plastyczna rekonstrukcja mająca na celu tworzenie indywidualnej wizji świata. Wizje te nie są zbyt przyjazne, wręcz przytłaczające. Miasta pozbawione są wszystkich tych cech, które gwarantują człowiekowi bezpieczeństwo. Trudno tu o rozpoznanie przestrzeni, orientowanie się w niej. Ciężki do zdefiniowania, mało czytelny, miejski obszar odbiera człowiekowi poczucie stabilności i komfortu. Określa się jako przestrzeń zagubioną (lost space). Pasaże i bramy, jedyne elementy ukazane jeszcze w ludzkiej skali, są symbolami przejścia z jednego stanu w drugi, granic między światłem a ciemnością, życiem i śmiercią, dobrem i złem, początkiem i końcem – niekoniecznie jednak obiecują one nadzieję. Dokąd mogą nas one zaprowadzić? Pozostawiam to wyobraźni i interpretacji odbiorców. Mam jednak nadzieję, że odsyłają one widza do głębszych i bardziej uniwersalnych treści i przemyśleń na temat współczesnego świata.

Opis technologii (prace pionowe 2019)

Każda z prac powstała z kilku matryc cynkowych i stalowych (od 6 do 9) drukowanych jednocześnie, ułożonych warstwowo na sobie. Dzięki temu udało mi się uzyskać delikatny relief w papierze, który służy spotęgowaniu efektu przestrzenności kreowanego obrazu.

Oskar Gorzkiewicz

ZOBACZ KATALOG W PDF

„Malarstwo Violi Tycz od początku konsekwentnie czerpie z estetyki plakatowej, posługuje się stylistyką uważaną przez strażników szlachetnych technik malarskich, za niemalarskie – biało-czarne kreski, rezygnacja z koloru, który używa do ostatecznej wizualnej pointy. Skrótowe, szybkie efekty wizualne zbliżają tę twórczość do Banksy’ego. Choć nie posługuje się szablonem, to forma, którą uzyskuje, jest do niego zbliżona. Estetyka obrazów Violi Tycz czerpie z zasobów popkultury. Łatwe do odczytania metafory tworzy w sprzeciwie do uznanych, mieszczańskich konwenansów „czystej sztuki”. Przerabia znane z historii sztuki obrazy, aby odczytać ich sens ponownie.
Cechą malarstwa Violi Tycz jest powiązanie sztuki i życia, co przejawia się w podporządkowywaniu formy funkcji, czyli odrzuceniu wszelkich dekorów na rzecz zrozumiałości. Wątek sprzeciwu wobec brutalnej, opresyjnej władzy, zawarła w ostatnim cyklu malarskim „Skorumpowane”, w którym wypowiada „wojnę” krępującym zasadom narzuconym kobietom przez system. W ten sposób Viola Tycz występuje przeciw społecznej niesprawiedliwości. Przedstawia najczęściej zniewolone przez system (?), prawo (?), własne poczucie obowiązku (?) kobiety; przykutych do łącz internetowych ludzi, okablowaną wolność jednostki, konsumpcjonizm czyniący z człowieka składową kodu kreskowego, lęki związane z przyszłością świata coraz bardziej niepewnego i obcego, samotność sterylnych pomieszczeń postmodernizmu.
Viola Tycz przewrotnie krytykuje rzeczywistość. Z jednej strony wykorzystuje chwyty marketingowe, żeby przyciągnąć uwagę widzów, zwłaszcza tych, którzy nie interesują się sztuką oraz mediami
w celu zakomunikowania treści krytycznych. Tym samym poddaje się mechanizmom popkultury, prawom kapitalistycznego rynku, gdzie wszystko staje się towarem, zwłaszcza sztuka, którą zwykło się traktować w dwóch kategoriach – „niska” i „wysoka”. Obecnie, ten podział, staje się płynny. Dzieła sztuki winny posiadać wartość artystyczno-poznawczą, jak również być medialne i popularne. Niczym „gwiazdy filmowe”.
Tym samym, malarstwo Violi Tycz, dążąc do krytyczno-poznawczej funkcji rzeczywistości, poprzez niemalarskie środki wyrazu, poprzez świadome odrzucenie szlachetnych technik malarskich, dzięki rezygnacji z efektownego koloru i skupieniu uwagi widza na konkretny punkt płaszczyzny, ostateczny akord wizualnego wyrazu, dąży tak naprawdę do stworzenia antyobrazu, antysztuki, pobudzeniu widza do emocji, choćby była to emocja związana z negacją jej sposobu wyrażania świata. Ta postawa artystki jest bardzo zbliżona do streetartowego pojmowania sztuki, jako pola walki z systemem. Ale Viola Tycz po swojemu, autonomicznie rozgrywa tę walkę. Jest delikatna, szalenie kobieca, a zarazem silna i nie idąca na kompromisy twórcze. Przefiltrowuje przez własną wrażliwość niezadowolenie społeczne i trafnie zamyka je w ramy obrazu. Cykl „Skorumpowane” jest, między innymi, przykładem twórczości, która pragnie wyrazić swój sprzeciw niesprawiedliwości społecznej,
a zarazem, przedstawia prawdy uniwersalne, że wszyscy jesteśmy w coś uwikłani, że ktoś pociąga za sznurki, ktoś nas korumpuje, wiąże naszą wolność i nigdy nie uciekniemy od tego systemu. Choćby ta ucieczka była eskapizmem w sztukę”.

Henry Klein (profesor sztuki w Los Angeles, Valley College, artysta grafik)

Szczęśliwy musi być człowiek, który w gonitwie za najpiękniejszym dniem życia, z każdego dnia potrafi wynieść coś dobrego. Bliskość drugiej osoby czy chwila relaksu to rarytasy, których często nie doceniamy. Momenty codzienności, sztuka szukania radości w zwykłych czynnościach – to właśnie staram się ukazać w moich obrazach.

Anna Oleszkiewicz

Niezwykle rzadko spotyka się dziś malarstwo tak bezpretensjonalne, przepełnione pozytywnymi emocjami i dobrą energią, emanujące szczerą radością życia jak to, które tworzy Anna Oleszkiewicz. W szaleńczym pędzie nowoczesnego życia zbyt często zapominamy o tym, aby na chwilę się zatrzymać, docenić bliskich nam ludzi, pozwolić sobie na pozbawioną zmartwień chwilę relaksu. Obrazy Anny Oleszkiewicz to niezwykle intymne, pełne ciepła ilustracje scen z życia codziennego. Ojciec z czułością tulący do piersi dziecko, wspólny spacer zakochanych, błogi odpoczynek nad brzegiem morza. Choć nie są to monumentalne kompozycje (zarówno pod względem formatu płócien, jak również treści) to jednak mają niezwykły, kojący wpływ na odbiorcę.

Oglądając obrazy Anny Oleszkiewicz trudno nie poczuć szczerej sympatii do przedstawianych przez nią bohaterów. Choć obserwujemy bardzo prywatną sferę ich życia, to jednak, co niezwykłe, nie mamy poczucia, że jesteśmy nieproszonymi gośćmi, wścibskimi podglądaczami. Zupełnie jakby nakreślone dłonią malarki postacie pragnęły podzielić się z nami choć odrobiną ich szczęścia, zaprosić do wspólnego przeżywania radosnych momentów. Nie bez znaczenia jest tu również bardzo charakterystyczny styl artystki, unikatowy sposób kształtowania przez nią formy dzieła. Paleta barwna jest radosna, rozwibrowana, pełna ostrych, lecz nie agresywnych kolorów. Plamy koloru położone są często płasko. Ludzkie sylwetki, przedmioty i otaczająca je sceneria ulegają pewnej syntezie, uproszczeniu i bardzo charakterystycznej geometryzacji. Dzięki takim zabiegom, stosowanym przez artystkę, jej obrazy przypominać nam mogą kolaże, ilustracje do książki. Jednak to nie forma dzieła jest tu najważniejsza, nie ona sprawia, że kompozycje te odznaczają się tak niezwykłą, bajkową, odrealnioną atmosferą. Trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że Anna Oleszkiewicz tak naprawdę portretuje swój prywatny mikrokosmos, maluje rzeczywistość znajdującą tuż obok niej, a na bohaterów swoich płócien zerka co chwila znad sztalugi oczami pełnymi miłości – co w jakiś magiczny sposób zapisuje się w materii powstającego obrazu.

Marcin Krajewski