LUDY – Koszmary dzienne
„Na świat spada śmiertelne szaleństwo”.
Antonin Artaud
Paweł Tkaczyk w swoim malarskim cyklu „Ludy” postanowił wcielić się w rolę obserwatora, który bez zbędnych zdrobnień i nadmiernego upiększania, analizuje współczesne społeczeństwo. Tkaczyk w swoich refleksjach jest całkowicie bezlitosny, zarówno wobec malowanych przez niego postaci, jak i samych widzów, którzy w zetknięciu się z realizacjami artysty, muszą mierzyć się z własnymi lękami i ukrytymi na co dzień demonami. Zdeformowane postaci, których twarze naznaczone są szaleństwem, chorobą, a także przemocą, przerażają, ale także uświadamiają, jak wiele zmian w ludzkiej psychice wygenerowały transformacje społeczne, jak i przede wszystkim technologiczne. Tkaczyk daleki jest od nadmiernego estetyzowania rzeczywistości. Nie pokazuje w swoich realizacjach łagodności, subtelności, wręcz przeciwnie. Dokumentuje brutalność, okrucieństwo i bezmyślność, ze wszystkimi ich odcieniami. Artysta stara się w ten sposób obnażać mechanizmy ludzkich zachowań oraz pragnień, które podszyte są agresją oraz wulgarnością. Dlatego też niejednokrotnie w swoich obrazach, ale i też rzeźbach, przekracza wizualne granice pomiędzy dobrem a złem, snując przy okazji intrygującą narrację o apokaliptycznej wizji dziejów. Tkaczyka cechuje niezwykła precyzja i konsekwencja w kreowaniu piekła, jakim wydaje się według niego współczesny świat. Pierwotne odczucia strachu i obrzydzenia, jakie mogą się pojawić w kontakcie z cyklem „Ludy”, zostaje zastąpione przez ciekawość, jak i powoli rodzącą się niepokojącą fascynację. Prace Tkaczyka tworzą osobliwe laboratorium przeznaczone do bezpiecznej obserwacji zła, tak trudnego do uchwycenia w jednoznaczną artykulację. Efekty działań artysty, znakomicie obrazują, jak i jednocześnie rozpracowują grozę ludzkiej natury, uwikłanej w kulturowe schematy, oraz reakcyjne ideologie, doprowadzające często do aktów przemocy. Fryderyk Nietzsche twierdził, ze z człowiekiem jest jak z drzewem: im bardziej dąży ku wysokościom i jasnościom, tym bardziej jego korzenie ciągną ku ziemi, w dół, w ciemność, w głębię – w zło. Dlatego też estetyka wstrząsu zaproponowana przez Tkaczka może choć na chwilę przywracać do właściwego, niepozbawionego wrażliwości i czułości porządku.
Zuzanna Sokołowska