Podczas wystawy „Stan zapalny” prezentujemy we wnętrzach Pragalerii cykl płócien Henryka Laskowskiego z lat 2016 – 2022. Widz odwiedzający galerię ma okazję obejrzeć niezwykle spójny zbiór prac stanowiący bardzo osobisty, pisany lirycznym językiem symboli, wizualny komentarz artysty do coraz bardziej niespokojnej sytuacji społecznej w Polsce i na świecie. Laskowski odnosi się m.in. do globalnej pandemii koronawirusa, wspomina pożar katedry Notre-Dame w Paryżu, porusza temat obywatelskiej frustracji i protestów w kraju po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, pogłębiających się podziałów światopoglądowych pomiędzy ludźmi, zwraca uwagę na los uchodźców zmuszonych do poszukiwania nowego, bezpiecznego miejsca do życia i wreszcie – odnotowuje lęk i poczucie zagrożenia jakie wywołała w nas wszystkich rozpoczęta w 2022 roku wojna w Ukrainie. Myliłby się jednak ten, kto spodziewałby się chłodnej, reporterskiej narracji. Henryk Laskowski w swojej wypowiedzi artystycznej jako głównego środka wyrazu używa metafory. Dzięki temu, choć forma obrazów wzbudza w nas niezmienny podziw dla niezwykłych umiejętności artysty, który z wirtuozerską lekkością odwzorowuje na płótnie rzeczywistość z niemal fotograficznym realizmem, to jednak pod względem treściowym dzieła te nieustannie wymykają się wszelkim próbom odczytywania w sposób dosłowny. Laskowski tworzy tajemnicze, surrealistyczne kompozycje pełne symboli, wyjętych z pierwotnego kontekstu znaków i motywów, przeprowadza między nimi nowe sieci powiązań. W efekcie takich działań twórczych powstają obrazy, które wymagają od widza zaangażowania intelektualnego i emocjonalnego, zmuszając go do poszukiwania własnych tropów interpretacyjnych. Prezentowany cykl płócien można odczytywać z pewnością jako osobistą reakcję artysty na coraz bardziej niespokojną rzeczywistość wokół nas. Niepokojące informacje nieustannie i nieuchronnie wlewają się do naszej świadomości za pośrednictwem środków masowego przekazu i mediów społecznościowych, wywołując w nas tytułowy „Stan zapalny”.
Podczas zwiedzania ekspozycji obrazów Henryka Laskowskiego warto zwrócić szczególną uwagę na niezwykle przemyślany dobór prezentowanych prac, stanowiący przecież tylko niewielki wycinek imponującego oeuvre artysty, ale mimo tego pozwalający mu na stworzenie spójnej, choć również wielowątkowej i, co najważniejsze, bardzo osobistej opowieści. Jednym z głównych motywów pojawiających się w wielu obrazach jest muszla. Jak mówi sam artysta: Muszla jest dla mnie symbolem domu, mieszkania, metaforą bezpiecznego azylu. Jednakże w pracach takich jak ,,Prognoza pogody” czy ,,Pierścionek zaręczynowy” nagle zmienia swoją rolę: staje się ochronnym hełmem, sygnalizuje zbliżające się zagrożenia. Niezwykle istotne jest również to, że Laskowski umieszcza akcję wielu ze swoich płócien w scenerii, która ma dla niego szczególne znaczenie. Oglądamy więc krajobraz Normandii, w której spędzał wakacje z przyjaciółmi („Kwarantanna”), podziwiamy niepowtarzalny urok paryskich uliczek, po których przechadzał się zawsze z największą przyjemnością („Dialog, „Blue Monday”) ale poznajemy również ursynowski pejzaż widziany z okien pracowni artysty („Stan zapalny”, ,,Imagine”, ,,Inhalatorium”, ,,Tchnienie”). Wiąże on w ten sposób ze sobą dwa światy, które czasem (jakże mylnie) wydają nam się być od siebie tak odległe: ten z katastroficznych nagłówków gazet oraz ten otaczający nas na co dzień, podczas spacerów, w drodze do pracy czy podczas spotkań z przyjaciółmi. Naturalną reakcją naszego organizmu na nadmiar negatywnych bodźców często staje się wyparcie, zobojętnienie lub eskapizm. Henryk Laskowski przypomina nam jednak, bez zbędnego moralizatorstwa, o tym, że każdy z nas pozostaje współodpowiedzialny za kształtowanie otaczającego nas świata, a wrażliwość na los innych ludzi leży u podstaw naszego człowieczeństwa.
Marcin Krajewski
HENRYK LASKOWSKI
Urodzony w 1951 r. w Żarach koło Żagania. Ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych (obecnie UAP) w Poznaniu na Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby na kierunku Grafika warsztatowa. Dyplom z wyróżnieniem w pracowni Litografii pod kierunkiem prof. Lucjana Mianowskiego. Aneks w pracowni ilustracji i plakatu prof. Waldemara Świerzego. W latach 80. zajmował się grafiką wydawniczą (ilustracja książkowa, projekty okładek, plakat), rysunkiem oraz malarstwem. Rok 1981 zatrzymał go na przypadkowej emigracji we Francji. W Paryżu mieszkał do 1983 roku. Po powrocie do Polski przez następnych kilkanaście lat utrzymywał kontakty z Francją, wyjeżdżając co roku do Paryża i Normandii. Pobyt we Francji, magia Paryża, podróże do Włoch znalazły odbicie w jego twórczości i pobrzmiewają do dziś w powstających obrazach. W swoich pracach malarskich porusza się w kręgu szeroko pojętej tematyki miejskiej. Interesuje go także pejzaż, natura, człowiek i społeczeństwo. Inspiracje do obrazów czerpie z otaczającej rzeczywistości, kultury masowej, filmu i literatury. Laskowski, świadomy zarówno tradycji, jak i współczesnego rozwoju malarstwa, czerpie również z innego, tak ważnego dla współczesności medium – fotografii. Aparat fotograficzny jest dla niego zarówno notatnikiem, jak i szkicownikiem. Uchwycone okiem obiektywu fragmenty rzeczywistości interpretuje przy użyciu środków właściwych malarstwu. Otaczającą rzeczywistość opisuje posługując się językiem poetyckiej metafory. W jego pracach znaleźć można odniesienia do sztuki pop-artu, realizmu metaforycznego czy surrealizmu.
Wybrane wystawy indywidualne i zbiorowe:
2020 – wystawa pokonkursowa IV Ogólnopolskiego Konkursu Malarskiego im. L. Wyczółkowskiego, Galeria Miejska BWA w Bydgoszczy
2020 – Galeria Libra, Warszawa (wystawa indywidualna)
2019 – „Japonia & Polska. Wystawa upamiętniająca 100. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych”, Galeria EMP, Tokio, Japonia
2019 – „Statek Robinsona. Międzynarodowa Ekspozycja Sztuki Współczesnej”, Galeria Miejska i Muzeum Architektury, Wrocław
2019 – „Japonia & Polska. Wystawa upamiętniająca 100. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych”, Instytut Informacji i Kultury Ambasady Japonii, Warszawa
2018 – „Rzeczywistość złudzeń”, Galeria U, Warszawa (wystawa indywidualna)
2018 – „Realizm. Dwa spojrzenia”, Galeria Miejska BWA, Bydgoszcz
2016 – „Konfrontacje Sztuki”, Galeria Test, Warszawa
2016 – „W drodze”, Galeria Next, Bydgoszcz
2016 – 25. Festiwal Polskiego Malarstwa Współczesnego, Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie
2015 – wystawa pokonkursowa V Międzynarodowego Konkursu na Rysunek, Galeria im. M.E. Andriollego, Nałęczowski Ośrodek Kultury
2015 – „Contemporary Polish Art”, Parlament Komisji Europejskiej, Helsinki, Finlandia
2015 – Galeria CDEF, Olsztyn (wystawa indywidualna)
2013 – „Kobieta we wnętrzu”, Galeria SD Wilanów, Warszawa (wystawa indywidualna)
2012 – wystawa z okazji XXX – lecia Galerii U, Galeria U, Warszawa
2011 – Galeria U, Warszawa (wystawa indywidualna)
2011 – „Kunst aus Polen”, Ratusz Miejski, Stuttgart, Niemcy
2010 – Galleria Poliedro, Triest, Włochy
2009 – „Paris L’Obsession – Obsesja Paryż”, Galeria SD Wilanów, Warszawa
2009 – „Widzialne, Niewidzialne”, Płocka Galeria Sztuki, Płock
2008 – „Surrealiści polscy”, Galeria SD Panorama, Warszawa
2007 – „Puk, puk, puk do Raju Bram”, Galeria Składnica Sztuki, Warszawa (wystawa indywidualna)
2003 – Warszawski Przegląd Sztuk Pięknych, DAP, Warszawa
2001 – „Argonauci III Rzeczypospolitej”, Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego, Warszawa
1998 – Dom Darmstadt, Płock (wystawa indywidualna)
1997 – Miejskie Centrum Kultury, Radom
1994 – wystawa pokonkursowa Ogólnopolskiego Konkursu ,,Dni Walczącej Warszawy” z okazji 50. Rocznicy Powstania Warszawskiego, Muzeum Wojska Polskiego, Warszawa
1992 – „Warszawska Dekada Sztuki”, DAP, Warszawa
1990 – wystawa pokonkursowa Ogólnopolskiego Konkursu Olimpijskiego, Muzeum Sportu, Warszawa
1982 – „Exposition des Artistes Polonais”, Galerie Atelier2, Paris – la Defense, Francja
1979 – VI Ogólnopolska Pokonkursowa Wystawa Grafiki, BWA, Łódź
1979 – 7 Bienal Internacional del Deporte, Barcelona, Hiszpania
1976 – „Interdebiut ’76”, Międzynarodowy Przegląd Grafiki Studenckiej, Kraków
1975 – 3. Biennale Internationale de L’Image, Francja
Prace w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego oraz w kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą (Francja, Włochy, USA).
Nagrody i wyróżnienia:
W latach ’80 kilkakrotnie nagradzany w konkursach na plakat.
1980 – Paryż. Wyróżnienie w Międzynarodowym Konkursie na grafikę do kalendarza UNESCO
1980 – Moskwa. Wyróżnienie w Międzynarodowym Konkursie na plakat olimpijski
1990 – 3. nagroda za rysunek w Ogólnopolskim Konkursie Olimpijskim w Warszawie
1994 – 2. nagroda za obraz w Ogólnopolskim Konkursie Sztuki z okazji 50. rocznicy Powstania Warszawskiego.



Pracowała w Muzeum Narodowym w Warszawie, później w Mennicy Państwowej oraz Centralnym Biurze Wystaw Artystycznych “Zachęta”. Jest autorką Katalogów Medali wybitych przez Mennicę Państwową.

Pracował w Muzeum Narodowym w Warszawie jako specjalista ds. kowalstwa artystycznego i średniowiecznych sreber. Pod koniec lat 60. XX w był dyrektorem Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. W latach 70. XX w pracował w Desie, później w Wydziale Kultury w Najwyższej Izbie Kontroli. Jest autorem katalogów ”Polskie kowalstwo architektoniczne” i ”Kowalstwo artystyczne”.






———————————————————————————————————————













Permutacje PeiPera.
Mariusza Libel
Dojrzeć piękno w murach pokrytych barwnymi afiszami i radować się tą niezwykłą epopeją, która stale o tydzień naprzód opiewa życie miasta. Dojrzeć w wystawach sklepowych piękno równe pięknu kaplic katedralnych.
Tadeusz Peiper opiewał poetykę codziennej prędkości miasta. Na wzór włoskich futurystów polski poeta i prozaik identyfikował kulturowe przyspieszenie z racjonalizacją warunków życia. Miasto, traktowane jako naturalny efekt rozwoju, zmieniało swoje znaczenie z nastaniem XX wieku. Dzięki szybkiemu rozwojowi środków technologicznych, konflikt pomiędzy warunkami życia a fizjologią człowieka miał się zacierać.
Spośród elementów miasta, które będą musiały oddziaływać na sztukę, najważniejszymi są może masa i maszyna.
Peiper widział w uprzemysłowieniu i technologizacji życia drogę do uszczęśliwienia społeczeństwa. Nowe kierunki wiedzy i metody poznawcze miały stać się podstawowym źródłem określania potrzeb użytkowników miasta. Fabrykacja umożliwić miała dostarczenie odpowiednich warunków funkcjonowania i rozwoju kulturalnego szerokim masom ludzi. Futurysta patrzył z radykalnym optymizmem na zmiany przełomu XIX i XX wieku. Rozwój miast, podporządkowany “pewnej planowej myśli”, stanowić miał metodę organizowania nowego środowiska skrojonego na miarę potrzeb.
Do reformatorskich postulatów podchodzi Mariusz Libel. Artysta, dla którego rewidowanie ram współczesnego społeczeństwa jest podstawą pracy, rozpoczyna krytyczny dialog z wizją “nowego świata”. Libel silnie angażuje się w dyskursy krytyczne i swoją pracą artykułuje komentarze aktualnej rzeczywistości. Grafika autora wpisuje się w założenia dizajnu krytycznego. Wykorzystując projektowanie graficzne i typografię, narzędzia street-artu czy mediów cyfrowych artysta komunikuje osobiste spostrzeżenia dotyczące powszechnych zjawisk.
Libel, wychodząc od ikonicznych trzech “M” Peipera śledzi postulaty futurystów. Peiper, “konstruktor poezji”, korzystał ze słowa jako podstawowego budulca przekazu. Tworzywo językowe było narzędziem oddziaływania na myśli i czyny. Libel w swoich pracach odwraca ten proces. Wychodząc od idei sprzed ponad wieku dochodzi do koncepcji krytycznej. Przekaz sprowadza do podstawowej formy słowa.
W cyklu graficznym “Permutacje PeiPera” artysta stawia pytania o żywotność koncepcji futurystów – zażartych zwolenników złączenia życia jednostek z procesami postępu technicznego. W graficznych kompozycjach-znakach podważa nadrzędność warunków produkcji. Z ponowoczesną perspektywą Libel ostrzega przed zagrożeniami postulowanego przez futurystów umasowienia przekazu i technicyzacją codzienności.
Tytułowe permutacje przekładają mantrę futurystów na różne pola ich wpływu. Szybkość produkcji treści kulturowych we współczesnym świecie niesie za sobą skutki, które odczuwamy coraz silniej. Postępująca izolacja członków społeczeństwa jest wynikiem stopniowego przenoszenia życia publicznego i kontaktów międzyludzkich w sferę cyfrową. Efekty tych procesów możemy obserwować już dzisiaj w raportach o stanie zdrowia psychicznego mieszkańców dużych ośrodków.
Od ponad dekady większość ludzkości zamieszkuje miasta, planetarna urbanizacja wpływa na sposoby kształtowania przestrzeni życiowych. Szybki rozwój tkanki mieszkaniowej silnie związany jest z działaniami rynku, które, stawiając zyski ponad jakość życia, ignorują realne potrzeby ich użytkowników. Pierwotne postulaty teoretyków futuryzmu widnieją w pracach Libla jako wypaczenie idei nowoczesnego miasta, wykluczającego i negatywnie wpływającego na dobrostan mieszkańców.
Dojrzeć piękno w prostych, długich, potrzebami życia wykreślonych bulwarach, wyciągniętych jak struny, na których koła wozów i obcasy ludzi grają pieśń nie słyszaną gdzie indziej.
Tadeusz Peiper, 1922
Jędrzej Zakrzewski








„Analogie” – podobieństwa, paralele, zbieżności, pokrewieństwa. Widz, który po raz pierwszy odwiedza wystawę prac Piotra Worońca i Piotra Worońca juniora, prezentowaną we wnętrzach Pragalerii, może uznać tytuł ekspozycji za intrygujący, a nawet budzący zdziwienie. Gdzie bowiem należy szukać związków między tak odmiennymi dziedzinami sztuki, jakimi są pełnoplastyczna rzeźba w drewnie i płaskie malarstwo na płótnie? Jak trafnie wskazać punkty styczne pomiędzy trójwymiarową figurą a abstrakcyjnym obrazem?
Już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że dla obu twórców niezwykle istotna jest specyfika medium, w którym pracują. W dziełach ojca odnajdziemy budzące podziw zrozumienie i miłość do przetwarzanego materiału – wynikające z wieloletniej praktyki twórczej i doświadczenia. Spod dłuta Piotra Worońca wyłaniają się niezwykłe kształty. Podziwiamy mięsistość fałd tkanin, miękkość pulchnego ciała. Przeraża nas guzowatość i przykryta zwisającą skórą kościstość udręczonej cielesności. Budzi nasz zachwyt lekkość formy przeciętej delikatnymi, czasem wręcz filigranowymi ażurami. W obrazach syna niezwykle czytelna jest z kolei celebracja materii malarskiej. Piotr Woroniec junior samodzielnie przygotowuje grunty, w niektórych partiach kompozycji grube warstwy farby nakłada szpachlą, dążąc do uzyskania wyrazistej faktury (w kontraście do partii płaskich, gładkich). Co niezwykle istotne, zarówno ojciec, jak i syn nie stają się zakładnikami medium. Dążą do twórczego przekraczania jego granic. Rzeźby Piotra Worońca pokrywa polichromia – niezwykle malarska, delikatna, o kolorystyce zaskakująco podobnej do palety barwnej, którą odnajdujemy w pracach jego syna. Junior zaś rzadko sięga po typowy atrybut malarza, jakim jest pędzel. Zamiast tego kształtuje formę szpachlą, rzeźbi składającą się z wielu warstw gęstej farby fakturę. Sięga po nieklasyczne materiały, włącza w obręb kompozycji obiekty znalezione. Walcząc z ograniczającą go dwuwymiarowością, tworzy obrazy przestrzenne (m.in. drewniane kubiki). Jak sam mówi, „maluje wszystkim po wszystkim”. W ten sposób artyści spotykają się w pół drogi, gdzie zaciera się granica między malarstwem a rzeźbą. Ojciec zbliża się do syna, syn zmierza ku ojcu.
Figury Piotra Worońca układają się w opowieść o człowieku – jego stanach emocjonalnych, zmaganiach z przeznaczeniem, konfrontacji z ciążącym nad nim fatum. Opowiadają o przemijalności świata, upływie czasu, nieuchronnych zmianach, jakim podlega ciało. Artysta mówi do nas poetyckim językiem metafor, snuje baśniową narrację, w której odnajdujemy zarówno mistycyzm średniowiecznego teatru, jak i moralizatorską prostotę ludowej przypowieści. Jego uniwersum zaludniają postacie z legend, mitów, a niekiedy mrocznych podań i klechd. Mimo to wydźwięk jego sztuki pozostaje na wskroś współczesny. Choć dzieła te wymagają namysłu, zaangażowania intelektualnego, często pozwalają na bezpośrednią identyfikację odbiorcy z przedstawionymi postaciami.
Zupełnie inaczej działa na nas twórczość Piotra Worońca juniora. Jego obrazy odczuwamy instynktownie, często bez udziału świadomości. Kompozycje malarza pozornie wydają się być zrównoważone, pozbawione agresywnych kontrastów i środków wyrazu. Przemawiają przede wszystkim swoim materialnym pięknem. Nie możemy jednak oprzeć się wrażeniu, że ich spokój jest tylko pozorny, że pod maską wyciszenia kryje się cała paleta emocji, liryzm, zamrożone napięcie ujawniające się w relacji pomiędzy poszczególnymi elementami kompozycji. Obrazy Worońca juniora, choć abstrakcyjne, powstają z inspiracji przedstawieniową rzeczywistością wokół niego – dziełami sztuki figuratywnej i przede wszystkim naturą. Artysta ukazuje nam stany emocjonalne, które towarzyszą mu podczas odbioru, przeżywania zjawisk i wytworów świata natury i kultury. Piotr Woroniec junior tworzy więc nową rzeczywistość, w której zastępuje realne obiekty i wydarzenia lirycznymi znakami, barwami, kształtami geometrycznymi, aranżowanymi od nowa na powierzchni płótna.
Ojciec i syn przedstawiają widzowi opowieść o człowieku. O ile jednak rzeźbiarz snuje historię uniwersalną, której bohaterem jest everyman, o tyle malarz prowadzi intymną, niezwykle osobistą narrację opartą na własnych – niepowtarzalnych i niemożliwych do zwizualizowania językiem figuracji – przeżyciach i doświadczeniach.
Prezentowane dzieła Piotra Worońca i Piotra Worońca juniora prowadzą ze sobą niezwykły dialog na temat treści dzieła sztuki. Dialog tak intymny i bliski, jak bliska i nierozerwalna jest relacja między ojcem i synem. Dzięki temu podczas wystawy „Analogie” zaistniała w Pragalerii otwarta, inkluzyjna przestrzeń, wypełniona siecią znaczeń i odniesień, dająca odbiorcy szerokie pole do interpretacji. Odwiedzający ekspozycję widz otrzymuje od artystów unikalne zaproszenie do poszukiwania tytułowych analogii, ale także różnic i dysonansów pomiędzy wypowiedziami artystycznymi członków tego niezwykłego duetu artystycznego: ojca – rzeźbiarza, i syna – malarza.
Marcin Krajewski
Dzięki metodzie pracy Mariusza Libla, czyli zestawianiu ze sobą fraz o różnorodnym znaczeniu, daje on możliwość odbiorcy samodzielnego odczytania treści oraz opowiedzenia się po stronie, którą uzna za właściwą. Co istotne, w pracach artysty nie odnajdziemy tylko jednej, prawidłowej odpowiedzi na zadane pytanie. Widz, bez strachu o niezrozumienie, niepoprawność polityczną, lub brak wiary może udzielić odpowiedzi tylko sobie lub też wejść w zbiorową dyskusję ze społecznością, w której żyje. Twórczość Mariusza Libla nie ma bowiem w swoim założeniu być kontrowersyjnym komentarzem do rzeczywistości. Sztuka artysty jest czuła i wrażliwa na problemy społeczne, percepcję człowieka i doświadczenia życiowe każdego, kto będzie z nią obcować, podobnie jak on sam jest wyczulony na relacje i wymianę intelektualną z drugą osobą. Jest to szczególnie widoczne w metodzie pracy artysty, który często działa kolektywnie, pracując w grupach artystycznych: Pinokio, Twożywo, Niczero, lub wspólnie z innymi ludźmi świata artystycznego, takimi jak: Zofia Kusch, Urszula Pieregończuk czy Enenek.



UKRYTE KOMUNIKATY
Do kogo pisane są te listy? Do widza? A może tak naprawdę rzeczywistym ich odbiorcą jest sam nadawca, Magdalena Uchman, my zaś stajemy się mimowolnymi, trochę wścibskimi podglądaczami pism, które nie zostały zapakowane, ukryte przed naszymi oczami w zaklejonej kopercie? Kwadratowe bądź prostokątne płótna, niekiedy zebrane w formę dyptyku, pokryte są słowami, znakami, hasłami, cytatami, urywkami tekstów pisanymi odręcznym, ekspresyjnym pismem artystki. Czasem pojawiają się na nich również fotografie – jakby wyjęte z rodzinnego albumu artystki. Trudno oprzeć się wrażeniu, że oglądamy kartki wyrwane z czyjegoś intensywnie używanego notatnika lub zeszytu z kartkami w kratkę.
Powiedzmy to wprost: Magdalena Uchman maluje o miłości. Miłości nienasyconej. Prawie zawsze niespełnionej. O tej, która była, której już nie ma i która, choć pewnie będą jeszcze inne zakochania, nigdy się już nie powtórzy. Jej płótna to zapisy doznań, pamiątki po minionych chwilach, wizualne ślady, jakie zostawiły po sobie przeżywane emocje. W pewnym sensie Magdalena Uchman bardziej może niż o samej miłości maluje o tęsknocie za nią. Jednak o tak niezwykle osobistych, a może nawet intymnych doświadczeniach artystki niech mówią bezpośrednio do widza jej obrazy. Nie zaś krytyk czy interpretator.
Przyglądając się formie obrazów Magdaleny Uchman, docenić trzeba przede wszystkim ich prostotę, szczerość i autentyczność. Artystka unika fałszującej obraz rzeczywistości estetyzacji, która w sposób nieunikniony prowadzić może do tej jednej, jedynej rzeczy, która w jej obrazach pojawić się nie powinna – dekoracyjności. Zamiast tego mówi do widza bezpośrednio, traktując materię malarską i słowo jako równoważne środki formalne, uzupełniające się nośniki znaczeń. Płaskie plamy koloru, ograniczona paleta barwna, prostota środków wyrazu – to wszystko wzmacnia tylko emocjonalny wydźwięk prac Magdaleny Uchman. Forma służy treści, nie może więc jej przyćmiewać, przytłaczać. Niezwykle istotne są również podziały obrazów – często ostre, kontrastowe, wydzielające komórki, namalowane na obrazie lub wynikające z łączenia ze sobą w formę dyptyku dwóch osobnych płócien. Powstałe w ten sposób „okienka” mogą zostać wypełnione znaczeniami – przez artystkę, która wpisze w nie znaki lub słowa, i przez odbiorcę, który zinterpretuje je na swój własny, osobisty sposób. Mogą też pozostać puste, wypełnione jedynie barwą, a co za tym idzie – na zawsze niespełnione, zawieszone w oczekiwaniu na przyjęcie treści. Jest całkiem możliwe, że ich pustka przemawia do nas znacznie głośniej i dobitniej niż ekspresyjne, słowne horror vacui sąsiadujących z nimi stref kompozycji.
Współczesny widz, kolekcjoner dzieł sztuki lub po prostu miłośnik malarstwa zanurzony dziś jest w bezkresnym oceanie kultury wizualnej. Otaczają go zewsząd kolejne obrazy – rozumiane jako cyfrowe reprodukcje, materialne płótna abstrakcyjne, ekspresyjne lub figuratywne, neorealistyczne (na które krytycy sztuki przyklejają kolejne etykietki stylistyczne), a nawet istniejące jedynie potencjalnie idee, które, od czasów rewolucji konceptualizmu, mogą nigdy nie zaistnieć jako imago, jednocześnie wciąż pozostając wartościowym, pełnoprawnym dziełem. Pod wieloma względami jest to z pewnością zjawisko pozytywne, bo pozwalające odbiorcy nie tylko na zapoznanie się z oszałamiającym bogactwem współcześnie powstającej twórczości artystycznej, lecz również na bardzo świadomy wybór tych jej wycinków, które w sposób szczególny do niego trafiają, poruszają konkretne emocje. Właśnie w takim środowisku obrazy takie jak te, które pisze do nas (a określenia tego używam z pełną świadomością) Magdalena Uchman, nabierają szczególnej wartości. Ich niepowtarzalność, wynikająca z faktu, że są na wskroś intymne, często tak boleśnie osobiste, dotykające najbardziej pierwotnych, najważniejszych dla każdego z nas emocji i przeżyć i – co najważniejsze – zawsze pozostają autentyczne i szczere (tak w treści, jak i w odrzucającej fałszywą estetyzację formie), jest w dziwny sposób pokrzepiająca i dająca nadzieję. Drugich takich obrazów nie ma i być nie może. Bo przecież nigdy już nie powtórzy się taka sama miłość.
Marcin Krajewski







