



















14. maja w sobotę przy Konopackiej 17 odbył się finisaż wystawy „TÊTE-À-TÊTE. Kolekcja Malwiny Konopackiej w spotkaniu z klasykami”. Na spotkaniu autorskim projektantka odpowiadała na pytania dotyczące procesu projektowego, technicznych tajników powstawania ceramiki autorskiej i inspiracji dla malarskich kompozycji.
Od godziny 19:00 do 22:00 odbywały się oprowadzania w towarzystwie autorki i kuratora wystawy. Wieczór zakończyliśmy Aukcją Jednego Obiektu. Licytowany był wazon OKO / Twarz TÊTE-À-TÊTE. Zwycięzcom aukcji gratulujemy zakupu. Dziękujemy za wspólny czas podczas wystawy i już nie możemy doczekać się kolejnych ekspozycji w Pragalerii Design przy Konopackiej 17.
Lockdown, covid-19 i cały rok 2020 trochę przewróciły nam wszystkim w głowach… i w życiorysach… i w myślach… często też w uczuciach. Na krótko przed marcem 2020 wróciłam do lektury Kandinsky’ego. Powtórka z klasyki każdemu historykowi sztuki dobrze robi. I poza żółtym trójkątem, który zawsze bardzo sugestywnie na mnie działa, uderzyła mnie taka myśl: „Kolor to siła, która bezpośrednio wpływa na duszę”.
Od zawsze kochałam się w kolorze, kolorystach i koloryzmach. W odpowiedzi na pytanie czym się zajmuję zawsze żartobliwie odpowiadałam, że jestem specjalistką od kolorów. I tak przyszedł ten czarny marzec 2020. Coraz czarniejszy był każdy kolejny dzień i miesiąc. Coś musiało wyrwać mnie z tej emocjonalnej szarzyzny, z tego codziennego lęku, który został w nas zaszczepiony, z tej niepewności, nudy. Kolorowe prace stały się formą terapii – eskapizmu od smutnej, pandemicznej rzeczywistości. Były wyrazem siły mojej duszy, która chciała czuć radość podczas tworzenia i dzielić się nią z odbiorcami. Cykl „Happiness” to wynik radości podwójnej – mojego wspaniałego czasu spędzonego nad litrami kolorów w pracowni nad garażem oraz chęci dzielenia się pozytywnymi, silnymi emocjami z tymi, którzy ich potrzebują. To kuracja dla dusz zmęczonych światem, takie kolorowe okienka, przez które można zobaczyć nadzieję, radość, śmiech. Każdemu w gruncie rzeczy potrzebne jest takie okienko – bo niezależnie od okoliczności, każdy z nas miewa szare lub nawet czarne dni. Pozwólmy wtedy kolorowi przejąć kontrolę i uleczyć rany, zasiać ziarenko radości – żółte albo różowe. Kolor uskrzydla moją duszę, daje jej siłę. Niech to samo zrobi dla Was!
Ewa Jaros
Twórczość Ewy Jaros z pewnością usytuować można w długiej tradycji polskiego malarstwa kolorystycznego. Należy jednak podkreślić, że artystka nie czerpie inspiracji ze sztuki minionych dekad, nie spogląda z sentymentem na dzieła Wielkich Mistrzów. Jej malarstwo jest na wskroś współczesne i bardzo osobiste. Kolory, których używa, są ostre, jaskrawe, energetyczne, neonowe, pulsujące, niespotykane w przyrodzie – zupełnie, jakby artystka pragnęła za ich pomocą ukazać hałaśliwość i nigdy nie zatrzymujący się pęd otaczającego nas obecnie świata.
Choć może to zabrzmieć jak paradoks, pomimo stosowania przez Ewę Jaros niezwykle ostrej, soczystej, atakującej zmysł wzroku odbiorcy palety barwnej, w jej obrazach odnajdujemy zaskakującą harmonię, pewien kojący ład, wynikający z niezwykle przemyślanego ułożenia elementów kompozycji oraz niespotykanego wyczucia koloru przez autorkę. Szerokie pociągnięcia pędzla, kształty geometryczne o miękkich konturach, wykonane przy użyciu szmaragdowych zieleni, neonowych róży, odblaskowych żółcieni i turkusów, ułożone na zasadzie kontrastu, w tak bliskim sąsiedztwie, powinny drażnić oko, wprowadzać widza w oszołomienie – jeśli nie rozdrażnienie. Tak się jednak nie dzieje. W niemal magiczny, niewytłumaczalny sposób Ewa Jaros w swoich obrazach zamyka pozytywną energię, chęć życia i radość – tytułową „Happiness” – którą pragnie dzielić się z odbiorcami jej malarstwa. Szczególnie wtedy, gdy czasy są mroczne a w naszym życiu zaczyna brakować pogodnych barw.
Marcin Krajewski
Jak zauważył Jacek Sempoliński: „ […] maluje się swoimi kompleksami, swoimi chorobami, swoim smutkiem, radością, humorem, całą swoją kondycją”. W malarstwie szukam pewnego znaku, który staje się elementem znaczącym w rozmowie z samym sobą, a czynię tak w pełni oddany materii koloru, szukania światła, głębi, pewnych napięć, kierunków, które stają się kośćcem obrazu, nabierają znaczenia wewnętrznego. Szukam znaczenia obrazu, jakie zapisujemy w pamięci, które zdają się trwać subtelnym istnieniem w eterycznym wspomnieniu. Barwa obrazu dostosowana jest do rodzaju emocji – raz kolory stanowią żywy wizerunek odczuć i refleksji, innym razem stonowana czerń i biel sprawia wrażenie zradykalizowane i statyczne. Figurze ludzkiej jawiącej się na moich obrazach nie ograniczam życia do jednorazowej egzystencji. Mam wrażenie, że daję jej swobodę działania. Jestem ciekaw, jak się zachowa w nowej dla niej sytuacji. Szukam w twórczości tego, co zajmuje mnie najgłębiej – postaci ludzkiej i jej egzystencji. Problematyka, w której ciągle się poruszam, to kondycja współczesnego człowieka, motyw ciała oraz wielorakie wymiary jego egzystencji. W przebiegu dotychczasowych poszukiwań artystycznych zauważyłem, iż praca nad tego typu obrazami wymaga ekspresji i wewnętrznego zaangażowania, które pozwala na przełamywania własnych ograniczeń i przybliża do doświadczenia tego, co niewidzialne i nieznane.
Łukasz Gil
O twórczości Łukasz Gila
Młody twórca, zafascynowany spuścizną malarską dawnych epok, dokonywał pierwszych wyborów artystycznych pod opieką swoich uniwersyteckich mistrzów, pozostając pod wpływem zarówno lirycznej poetyki obrazów Stanisława Białogłowicza, jak i dramatycznego realizmu kompozycji Tadeusza Boruty.
Łukasz zaczynał odmiennie niż większość malarzy – plastycznymi rozważaniami Pasji Chrystusa – które raczej zamykają i podsumowują biografie artystyczne dojrzałych artystów. Odwagę podjęcia tak wymagającego tematu na progu samodzielnej pracy twórczej połączył z pokorą modlitewnej refleksji, zamkniętej w oszczędnej, niemal monochromatycznej formie, zadziwiająco dojrzałej u tak młodego malarza. Przeżycie drogi krzyżowej pozwoliło mu na połączenie w kolejnych cyklach perspektywy eschatologicznej z pytaniami właściwymi młodości. Ukryty w swoich czarnych obrazach, stawia pytania o człowieka, jego kondycję i sens istnienia. Z kaligraficzną pewnością posługuje się cienką białą linią, wprowadza zniuansowane szarości, powołując do istnienia kształty i klimaty, w których każdy może odczytać zapis zarówno autobiograficznej refleksji autora, jak i odnaleźć ślady własnych niepokojów i zwątpień.
Łukasz z wielką ostrożnością, stopniowo wprowadza do swoich obrazów kolor: bądź w formie pojedynczych akcentów, bądź też większych plam, kładzionych jeszcze trochę niepewnie, tylko jako dopełnienie monochromatycznych struktur. Niekiedy są to już zaczątki barwnych opowieści, które z gwałtownością wyzwalają się spod dominacji przeważającej czerni. Wyjątkowo kolor wybucha z bezwzględną determinacją, a niecierpliwe ruchy pędzla w pośpiechu pokrywają ciemny podkład, zmieniając jednocześnie brzmienie bieli, której głuche tony obecne w monochromatycznych obrazach, nabierają dźwięczności w sąsiedztwie gorących cynobrów i ugrów.
Zapoznawszy się z dotychczasowym, niemałym już dorobkiem młodego artysty, warto zapamiętać jego nazwisko i śledzić dalszy rozwój tej niewątpliwie ciekawie zapowiadającej się osobowości twórczej.
Grażyna Ryba
Tematem moich prac jest miasto – wydaje się nim być jako konkret, ale to tylko złudzenie pierwszego wrażenia. Przedstawiam miasto jako pojęcie, a w zasadzie zobrazowanie pojęcia. Nadbudowane miasta przedstawione w moich pracach, gdzie budynek piętrzy się na budynku, są opuszczone, pozbawione jakiegokolwiek śladu człowieka. Prace te mogą być więc odczytywane w perspektywie braku, nieobecności czegoś, co zwyczajowo w mieście powinno być – czyli mieszkańców.
Pustka stała się integralną częścią moich prac, nieodzowną składową konstrukcji. Reakcje na ową nieobecność w pracach mogą być dwojakie: połączone z tragizmem lub stać się impulsem do aktywnego budowania interpretacji i poszukiwań nowego sensu. Za pomocą grafik kształtuję swój komentarz dotyczący widzianego świata oraz czekającej nas przyszłości. Nie są to dosłowne odwzorowania rzeczywistości lecz raczej plastyczna rekonstrukcja mająca na celu tworzenie indywidualnej wizji świata. Wizje te nie są zbyt przyjazne, wręcz przytłaczające. Miasta pozbawione są wszystkich tych cech, które gwarantują człowiekowi bezpieczeństwo. Trudno tu o rozpoznanie przestrzeni, orientowanie się w niej. Ciężki do zdefiniowania, mało czytelny, miejski obszar odbiera człowiekowi poczucie stabilności i komfortu. Określa się jako przestrzeń zagubioną (lost space). Pasaże i bramy, jedyne elementy ukazane jeszcze w ludzkiej skali, są symbolami przejścia z jednego stanu w drugi, granic między światłem a ciemnością, życiem i śmiercią, dobrem i złem, początkiem i końcem – niekoniecznie jednak obiecują one nadzieję. Dokąd mogą nas one zaprowadzić? Pozostawiam to wyobraźni i interpretacji odbiorców. Mam jednak nadzieję, że odsyłają one widza do głębszych i bardziej uniwersalnych treści i przemyśleń na temat współczesnego świata.
Opis technologii (prace pionowe 2019)
Każda z prac powstała z kilku matryc cynkowych i stalowych (od 6 do 9) drukowanych jednocześnie, ułożonych warstwowo na sobie. Dzięki temu udało mi się uzyskać delikatny relief w papierze, który służy spotęgowaniu efektu przestrzenności kreowanego obrazu.
Oskar Gorzkiewicz
„Malarstwo Violi Tycz od początku konsekwentnie czerpie z estetyki plakatowej, posługuje się stylistyką uważaną przez strażników szlachetnych technik malarskich, za niemalarskie – biało-czarne kreski, rezygnacja z koloru, który używa do ostatecznej wizualnej pointy. Skrótowe, szybkie efekty wizualne zbliżają tę twórczość do Banksy’ego. Choć nie posługuje się szablonem, to forma, którą uzyskuje, jest do niego zbliżona. Estetyka obrazów Violi Tycz czerpie z zasobów popkultury. Łatwe do odczytania metafory tworzy w sprzeciwie do uznanych, mieszczańskich konwenansów „czystej sztuki”. Przerabia znane z historii sztuki obrazy, aby odczytać ich sens ponownie.
Cechą malarstwa Violi Tycz jest powiązanie sztuki i życia, co przejawia się w podporządkowywaniu formy funkcji, czyli odrzuceniu wszelkich dekorów na rzecz zrozumiałości. Wątek sprzeciwu wobec brutalnej, opresyjnej władzy, zawarła w ostatnim cyklu malarskim „Skorumpowane”, w którym wypowiada „wojnę” krępującym zasadom narzuconym kobietom przez system. W ten sposób Viola Tycz występuje przeciw społecznej niesprawiedliwości. Przedstawia najczęściej zniewolone przez system (?), prawo (?), własne poczucie obowiązku (?) kobiety; przykutych do łącz internetowych ludzi, okablowaną wolność jednostki, konsumpcjonizm czyniący z człowieka składową kodu kreskowego, lęki związane z przyszłością świata coraz bardziej niepewnego i obcego, samotność sterylnych pomieszczeń postmodernizmu.
Viola Tycz przewrotnie krytykuje rzeczywistość. Z jednej strony wykorzystuje chwyty marketingowe, żeby przyciągnąć uwagę widzów, zwłaszcza tych, którzy nie interesują się sztuką oraz mediami
w celu zakomunikowania treści krytycznych. Tym samym poddaje się mechanizmom popkultury, prawom kapitalistycznego rynku, gdzie wszystko staje się towarem, zwłaszcza sztuka, którą zwykło się traktować w dwóch kategoriach – „niska” i „wysoka”. Obecnie, ten podział, staje się płynny. Dzieła sztuki winny posiadać wartość artystyczno-poznawczą, jak również być medialne i popularne. Niczym „gwiazdy filmowe”.
Tym samym, malarstwo Violi Tycz, dążąc do krytyczno-poznawczej funkcji rzeczywistości, poprzez niemalarskie środki wyrazu, poprzez świadome odrzucenie szlachetnych technik malarskich, dzięki rezygnacji z efektownego koloru i skupieniu uwagi widza na konkretny punkt płaszczyzny, ostateczny akord wizualnego wyrazu, dąży tak naprawdę do stworzenia antyobrazu, antysztuki, pobudzeniu widza do emocji, choćby była to emocja związana z negacją jej sposobu wyrażania świata. Ta postawa artystki jest bardzo zbliżona do streetartowego pojmowania sztuki, jako pola walki z systemem. Ale Viola Tycz po swojemu, autonomicznie rozgrywa tę walkę. Jest delikatna, szalenie kobieca, a zarazem silna i nie idąca na kompromisy twórcze. Przefiltrowuje przez własną wrażliwość niezadowolenie społeczne i trafnie zamyka je w ramy obrazu. Cykl „Skorumpowane” jest, między innymi, przykładem twórczości, która pragnie wyrazić swój sprzeciw niesprawiedliwości społecznej,
a zarazem, przedstawia prawdy uniwersalne, że wszyscy jesteśmy w coś uwikłani, że ktoś pociąga za sznurki, ktoś nas korumpuje, wiąże naszą wolność i nigdy nie uciekniemy od tego systemu. Choćby ta ucieczka była eskapizmem w sztukę”.
Henry Klein (profesor sztuki w Los Angeles, Valley College, artysta grafik)