„Upiorne działanie na odległość”
Ludzkość od zawsze patrzyła w gwiazdy. Żyjemy w świecie, który kocha to, co wielkie i przytłaczające. Jednocześnie przeraża i fascynuje nas majestatyczne piękno i ogrom Wszechświata. Szukamy śladów pozaziemskiej cywilizacji, z wypiekami na twarzach oglądamy lądowanie człowieka na księżycu. Tymczasem, tuż obok nas, gdzieś w sterylnych laboratoriach, uzbrojeni w mikroskopy elektronowe poważni naukowcy w białych kitlach codziennie próbują obserwować równie fascynujący, kosmiczny spektakl, który rozgrywa się w skali mikro. To nano-świat, który nieustannie pędzi i gna. Wypełniają go wiecznie drgające cząsteczki o egzotycznych nazwach, z których zbudowane są zarówno nasze ciała jak i otaczająca nas rzeczywistość. Niektóre z nich istnieją być może tylko na papierze, ukryte w hipotezach badaczy. W kosmicznym tańcu unoszą się poskręcane helisy DNA, wirujące elektrony, protony, neutrony, fotony, miony, mezony i ich antycząstki, leptony i kwarki: górne, dolne, dziwne, powabne, piękne i prawdziwe. Ten świat, choć z pozoru może się wydawać chaotyczny, rządzi się swoimi, tajemniczymi prawami, które tak naprawdę dopiero zaczynamy poznawać. By o nich mówić, wymyśliliśmy fizykę kwantową. Obrazy Tomka Mistaka, prezentowane podczas wystawy „Upiorne działanie na odległość” w warszawskiej Pragalerii, stanowią swoiste ilustracje do traktatu o cząstkach elementarnych. Malarz podejmuje się karkołomnej i wirtuozerskiej sztuki przetłumaczenia naukowego żargonu na język malarstwa. Fizyka w jego płótnach staje się poezją, uporządkowaną przez ramy matematycznych nawiasów.
W swoich obrazach Tomek Mistak przedstawia to, o czym badacze nauk ścisłych opowiadają przy pomocy wzorów matematycznych. Stajemy się naocznymi świadkami oddziaływania i walki przeciwstawnych sił. Rdzawe, metalowe pręty, poskręcane wstęgi kwantowych stanów splątanych i regularne konstrukcje ze stali kortenowskiej unoszą się w nieokreślonej, szarej przestrzeni. Te struktury nieustannie działają na siebie nawzajem, a mimo to, pozostają statyczne. Wydaje się, że plus i minus, przyciąganie i odpychanie neutralizują się wzajemnie. Powstaje krucha równowaga, której efektem jest lewitacja, zawieszenie w przestrzeni ciężkich konstrukcji. Stosując w swoich obrazach prawa fizyki, równoważąc w myślach wektory sił i bieguny pól elektromagnetycznych Tomek Mistak dokonał niemożliwego – sprawił, iż w jego płótnach zastygł w bezruchu świat, który nigdy nie przestaje się poruszać. Możemy rozkoszować się momentem zatrzymanym, wiedząc, że tuż poza kadrem obrazu, szaleńczy taniec cząsteczek trwa w najlepsze, a bezlitosnej grawitacji nie oprze się żaden ciężar.
W malarstwie Tomka Mistaka ukryty jest paradoks. W każdym z obrazów, zwłaszcza zaś w tych, gdzie dwa elementy zastygły, nim zdążyły się ze sobą zetknąć, wyczuwalne jest napięcie. To poczucie niedomknięcia, zatrzymania ruchu w kluczowym momencie niepokoi i rozstraja widza. Zupełnie jakby palec Boga zatrzymał się dosłownie na kilka centymetrów przed wysuniętą dłonią Adama. Drażniąca, upiorna przestrzeń pomiędzy dwoma elementami kompozycji, nie pozwala o sobie zapomnieć, nęka odbiorcę i nieustannie ściąga na siebie jego wzrok. Każdy z nas, w naturalny sposób dąży do spełnienia, zamknięcia i kompletności. Chociaż kompozycje Mistaka wzbudzają w widzu nieustanny niepokój, rozedrganie związane z zawieszonym w czasie i przestrzeni wiecznym niespełnieniem, to jednak kryją w sobie również spokojne, niemal harmonijne piękno. Napięcie i spokój, prawie jak przeciwstawne siły, równoważą się. Nanosekunda, zamrożona na przestrzeni płótna artysty, tchnie lirycznym pięknem. W świecie, w którym istnieją kwarki dolne, górne, dziwne, powabne, piękne i prawdziwe, z pewnością musi być też miejsce dla poezji.
– Marcin Krajewski