Gdy po raz pierwszy zobaczyłem prace Evy Chełmeckiej odżyły moje wspomnienia sprzed wielu lat, kiedy po II Wystawie Sztuki Nowoczesnej w Zachęcie rozgorzała dyskusja o polskim malarstwie. Pamiętam, że Tadeusz Kantor pisał o znaczeniu pierwotnej materii, która jest jak „cały świat”, i że „materia – żywioł i gwałtowność, ciągłość i nieograniczoność, gęstość i powolność, ciekłość i kapryśność, lekkość i ulotność. Materia rozżarzona, eksplodująca, fluoryzująca, wezbrana światłem, martwa i uspokojona. Zakrzepłość, w której odkrywamy wszystkie ślady życia. Brak wszelkich konstrukcji, jedynie konsystencja i struktura. Inna przestrzeń i inne pojęcie ruchu. Jak zdobyć materię, która jest samym życiem?”.
Ten manifest artystyczny mistrza Kantora sprzed półwiecza jest w dużej mierze manifestem Evy Chełmeckiej dopisującej w swojej twórczości uaktualnienia na czas XXI stulecia. W obrazach artystki jest eksplozja barw przypominających rozdrgane piksele w wielkim powiększeniu. Pozorny chaos układa się w szeregi, meandry, koła, hiperbole, spiny jak w strukturze polimerów; obok opisywania świata realnego wplecionego jak hybrydy nieorganiczne w świecie natury żywej – biologicznej. Obraz światów równoległych. Ten dojmujący to cyberprzestrzeń ogarniająca coraz większy obszar. Do tego świata dołącza opowieści ze świata realnego z ludźmi, roślinami i zwierzętami. Każdy obraz Evy Chełmeckiej jest znaczącym przekazem – każda narracja kieruje w stronę przypominania o potrzebie dokonywania wyborów między fantazją a rzeczywistością, dobrem a złem, nocą a dniem, spolegliwością a buntem. Używa farb w podstawowych kolorach doładowanych chemią barwników syntetycznych, fizykochemią fluorescencji, fizyką metalicznych odbić mikrokryształów kwarcu, srebrnej folii, płatków szczerego złota. W instalacjach, asamblażach i rzeźbach wykorzystuje obwody scalone, tworzywa sztuczne, kształtki z metali, folie i włókna. Ta mieszanka piorunująca jest stonowana przemyślaną i perfekcyjną narracją. Opowieści, anegdoty, przesłania, apele są wplecione do każdego dzieła artystki. Najbardziej dojmujące są obrazy zawarte w cyklach Ornamental i Cyberrebel, ponieważ mają walor ponadczasowy. Każde następne oglądanie obrazu daje inne, często nawet odmienne pole do przemyśleń. W wielu obrazach Eva Chełmecka buduje specyficzną aurę tajemniczości przywołując do rozwiązywania zagadek z naszego życia. W cyklach Pejzaż i biomotywy i Realizm magiczny odpowiedzi znamy od pierwszego wejrzenia w materię obiektów; często jednak jest to złudna konstatacja, ponieważ paleta barw jest niezwykle „uczulona” na kontakt ze światłem, jego natężeniem, barwą i ostrością. Na szczególną uwagę zasługują obiekty przestrzenne, w których Artystka bawi się formą. Kameralne rzeźby Sacrum – profanum, Sen pasikonika czy Only time can kill our love są po prostu bajecznie piękne. Użyte w procesie twórczym żywice, cekiny, kamienie półszlachetne, kryształy, cynfolia i brokat wyglądają jak królewskie dary afirmujące radość życia, ale również z ukrytym przesłaniem; dokonaj wyboru przed wypiciem tradycyjnego napoju, zastanów się, czy nie zanieczyszczasz naturalnego środowiska, kochasz czy udajesz? Sztandarowe obiekty trójwymiarowe Miłość w czasach cyberkultury,Cybermen, Rycerz2013 czy The Connector są przede wszystkim hołdem dla Sztuki. Niecodzienna siła wyrazu i ich piękno nie wymagają od widza żadnych umiejętności erystycznych. Są, po prostu są! Obiekt Harpiosyrena jest chyba ulubionym dziełem Evy Chełmeckiej. Przy jego tworzeniu wykazała wyczucie formy porównywalne z ekspresją obiektów Hasiora. Z tą różnicą, że Hasior nie miał takich możliwości wyboru tworzywa. Tworzywo Harpiosyreny to znak naszych czasów, a także wizytówka Artystki. Twórczość Evy Chełmeckiej obok wartości czysto artystycznych ma moim zdaniem charakter szczególnego apelu o powrót do tradycyjnych wartości w odhumanizowanym świecie cyberkultury. Pokazuje to z biegłością warsztatową, wigorem i szczerym przekazem. W związku z tym należy postawić pytanie: Czy Eva Chełmecka jest Nową Dawną Mistrzynią w definicji Donalda Kuspita, autora kultowej książki The End of Art ? Moim zdaniem jest nie tylko Nową Dawną Mistrzynią. Dodałbym przedrostek Super.
Andrzej Grabkowski