Na co dzień w Pragalerii prezentujemy prace artystów młodego i średniego pokolenia, jednakże gdy pod koniec zeszłego roku dostałem propozycję sprzedaży kolekcji prac, nie mogłem odmówić.
Historia kolekcji jest niezwykle interesująca. Obecny właściciel wspomina genezę powstania zbioru:
“W okresie stanu wojennego w Polsce wszystkie trzy nasze córki znalazły się w Australii z zamiarem pozostania na stałe. W 1985 roku postanowiliśmy także wyemigrować. Nie była to łatwa decyzja ponieważ mieliśmy dom i pracę w Warszawie. Był to okres niestabilny, trudno było cokolwiek kupić. Mieliśmy trochę rzeczy, których nie mogliśmy zabrać ze sobą i mieliśmy także parę obrazów. Zdecydowaliśmy, że sprzedamy nasze ruchomości i za uzyskane pieniądze będziemy kupować obrazy. Była to wielka frajda, chodziliśmy po pracowniach malarzy i oglądaliśmy ich obrazy, których także nie mieli dużo (trudno było także kupić płótno, farby, blejtramy itd.).”
W dalszych wspomnieniach kolekcjoner przywołuje same spotkania z malarzami:
“Pan Zbylut Grzywacz miał tylko dwa akty. Opowiadał nam, że gdy dowiedział się o internowaniu inteligencji i działaczy Solidarności “Stojącej” (personifikacji Solidarności) domalowywał siniaki. Po tych wydarzeniach przestał malować i zabrał się za szlifowanie kamieni, w których odkrywał piękno. […]
Pan Nowosielski akurat w tym czasie robił polichromię w kościele w Wesołej i obiecał nam coś namalować. Za miesiąc zadzwonił i odebraliśmy “Dzbanki”. Powiedział też, żebyśmy przyjechali później do jego domu, gdzie miał co prawda tylko jeden obraz – “Ikonę”, ale kiedy jego żona obdarzyła nas takim samym spojrzeniem jak postać na obrazie, od razu zdecydowaliśmy się, żeby go kupić.”
Historie pozostałych prac również opatrzone są anegdotami
Praca Tchórzewskiego trafiła do kolekcji z wystawy. Obraz stanowi część tryptyku, druga część, jak dowiedział się właściciel, została podarowana Janowi Pawłowi II podczas pierwszej pielgrzymki do Polski.
Jacek Sienicki miał w pracowni trzy prace na sprzedaż, ale jego małżonka zgodziła się na sprzedaż tylko dwóch.
Leszek Sobocki sprzedał autoportret i koniecznie chciał namalować portret swoich klientów, na co Ci się ostatecznie nie zdecydowali.
Rajmund Ziemski nie przedstawił nabywcom dużego wyboru prac, ponieważ większość została sprzedana na Wystawie w Wiedniu. Oferowana praca również była tam eksponowana.
To tylko część historii tych obrazów.
Po raz pierwszy szerokiej publiczności ten zestaw prac prezentowany był w Australii, gdzie właściciele zorganizowali prywatną wystawę, na której obecny był dyrektor ARC ONE GALLERY z Sydney. Wyraził on zainteresowanie, a nawet deklarował chęć zakupu, jednak jak wspomina właściciel: “Nie chcieliśmy się rozstawać z żadnym z obrazów, które przybliżały nam Polskę.”
Prace na przestrzeni ostatnich 30 lat przebyły ponad 31000 kilometrów, by trafić pod młotek w Polsce, gdzie będą najlepiej zrozumiane i docenione.
Dziś obrazy można obejrzeć w Pragalerii (zapis ekspozycji został utrwalony w formie wirtualnego spaceru), a w środę, 17 października o godzinie 19:30 zapraszam Państwa do ich licytacji.
Mikołaj Konopacki,
właściciel Pragalerii