Artysta Tygodnia: Sylwester Stabryła

Pragaleria

Stalowa 3, Warszawa

Artysta Tygodnia: Sylwester Stabryła

O prawdach uniwersalnych, wzniosłych ideach czy rzeczywistości wymykającej się rozumowemu poznaniu człowieka najtrudniej jest opowiadać w sposób prosty, bez popadania w przesadę czy nadmierną pompatyczność. Sylwestrowi Stabryle z pewnością udała się ta niełatwa sztuka. W realistycznie malowanych płótnach zestawia ze sobą elementy wywiedzione z otaczającej go rzeczywistości – tej najbliższej, sanockiej, w której żyje i pracuje na co dzień. Ukazuje więc znajomych i przyjaciół, sięga po trywialne przedmioty, pozbawia je przypisanej im funkcji utylitarnej i osadza w zaskakujących kontekstach. Tworzy w ten sposób niezwykłe kompozycje zbudowane ze znanych i „oswojonych” części składowych, które stają się dla widza oknem, przez które może zajrzeć do świata nadrealnego.

Przyczynkiem do powstania obrazu może stać się prawie wszystko: rozmowa z kimś bliskim, charakterystyczne rysy twarzy znajomego, tak dobrze znane, lecz nagle dostrzeżone w zupełnie nowym świetle lub przedmiot codziennego użytku, wielokrotnie dotykany, przekładany z miejsca na miejsce, który pewnego dnia objawi się artyście jako obiekt o nadzwyczaj ciekawej formie, mogący stać się nośnikiem idei, symbolem lub alegorią. W kompozycjach Sylwestra Stabryły oglądamy więc łatwe do zidentyfikowania postacie, nawiązujące ze sobą niemal sceniczne relacje, przybierające często skomplikowane pozy, które odnoszą nas do teatru, przedstawień znanych z Biblii (np. Pieta, gest wątpiącego, Niewiernego Tomasza) lub do dzieł sztuki dawnej. Pomimo pewnej dozy teatralności, Stabryła, jako wybitny portrecista, przedstawia nam prawdę o ukazywanych modelach. Bohaterowie jego płócien często ubrani są w charakterystyczne, związane z ich profesją szaty lub współczesne, modne ubrania, niekiedy trzymają również w dłoniach przedmioty zdradzające ich zawodowe powołanie. Znacznie ważniejsze niż „przebieranie” aktorów tego spektaklu w ozdobne odzienie, staje się zamrożone napięcie, ukryte w ich gestach, spojrzeniach pomiędzy nimi, w akcie odwrócenia wzroku lub zakrycia twarzy maską. Pierwszoplanową rolę odgrywają tu rekwizyty, atrybuty, trzymane przez protagonistów tego malarskiego uniwersum. Dekoracyjny talerz staje się Egidą, tarczą dzierżoną przez boginię Atenę, piła – bronią współczesnego Tytana, stetoskop i lampa błyskowa aparatu fotograficznego – instrumentami współczesnych badaczy natury, zaś klucz francuski – narzędziem tortur w rękach rzezimieszka. To te przedmioty – na pozór zwyczajne, tak dobrze nam znane, w obrazach Stabryły uzyskują magiczną moc, dzięki której dostrzegamy, że tak naprawdę niewiele różni nas od Świętych, ukazanych na kartach Biblii i apokryfów, bohaterów legend i przypowieści, bóstw z mitologii. Sylwester Stabryła uzmysławia nam, że wszystkie te teksty – stworzone przez człowieka i dla człowieka, mówią tak naprawdę o nas samych. O ile bowiem na pierwszy rzut oka twórczość artysty wpisuje się w nurt współczesnego realizmu, o tyle uważniejsza obserwacja jego płócien sprawi, że dostrzeżemy w nich niezwykłą metafizykę, utkaną przy pomocy delikatnej, miękkiej linii i łagodnej kolorystyki opowieść o świecie nierealnym, który znajduje się jednocześnie gdzieś bardzo daleko i blisko nas, a także trafną analizę kondycji współczesnego człowieka. Jak bowiem mówi sam Sylwester Stabryła: Tropiąc rzeczywistość odnajduję nierealny świat.

Marcin Krajewski

Opublikowano: 2020-09-28