Artysta Tygodnia: Michał Lisowski

Pragaleria

Stalowa 3, Warszawa

Artysta Tygodnia: Michał Lisowski

Nie ulega wątpliwości, że dla Michała Lisowskiego jako twórcy niezwykle istotne są odniesienia do historii i historii sztuki. To bogactwo cytatów, nawiązań do dzieł kultury dawnej (zarówno wizualnej jak również literatury) ukazanych na powierzchni płócien jest wręcz oszałamiające! Artysta czerpie inspiracje z tradycji chrześcijańskiej, mitologii i wierzeń różnych ludów (m.in. Greków i Egipcjan, ale również ze skandynawskich Sag i podań słowiańskich), selektywnie wybiera cytaty z dzieł Wielkich Mistrzów malarstwa, studiuje istotne wydarzenia z dziejów świata. W jego płótnach odnajdziemy więc potężnego boga Ra, Pana Słońca, zmysłową boginię Wenus – lecz jakby widzianą oczami XVIII-wiecznego malarza, odzianą w historyzujący kostium nie pasujący do epoki, z której się wywodzi, a także monumentalny, trwający w pełnej skupienia ciszy posąg groźnego Światowida, spoglądającego swoimi czterema obliczami w różne strony świata oraz gargantuiczne Drzewo Yggdrasil. Obserwujemy, jak wznoszona z powodu ludzkiej pychy Wieża Babel prowokacyjnie kłuje swoją smukłą iglicą niebiosa, niedostępne dla zwykłych śmiertelników i jak z wielkim hukiem, otoczona łuną, spada na ziemię upokorzona siedmiogłowa bestia. Drugim niezwykle istotnym źródłem inspiracji Michała Lisowskiego stała się natura. Nie chodzi tu jednak o ziemską florę i fauną. Artystę fascynuje ogromna skala kosmicznych przestrzeni, niezwykłe barwy chmur gazowych i mgławic, tekstura powierzchni ciał niebieskich. Właśnie dlatego wiele scen rozgrywa się na tle kosmicznej scenerii, która nadaje jego przedstawieniom niezwykły rozmach, osadza je w szerszym, znacznie bardziej uniwersalnym kontekście. Przyczynkiem do powstania obrazu może stać się zresztą zjawisko naturalne (takie jak np. uderzenie pioruna – jak miało to miejsce w przypadku tryptyku: „Strącenie siedmiogłowej bestii”), jednak nawet wtedy w wyobraźni artysty uruchamia ono natychmiast skojarzenia z oglądanymi wcześniej obrazami, mitami, gniewem Zeusa, strąceniem Szatana z niebios. Dzięki ogromnej erudycji Michała Lisowskiego, wrażliwości na otaczającą go naturę i budzącej podziw znajomości historii kultury a także – co najważniejsze – niezwykle bogatej wyobraźni, jego obrazy stają się dla nas tajemniczymi, niebywale malowniczymi łamigłówkami. Widz, który przed nimi staje, nie może oprzeć się pokusie, by przyjąć zaproszenie do udziału w fascynującej grze wizualnej, polegającej na rozpoznaniu cytatów i odniesień, stworzeniu między nimi mapy zależności, rozważeniu kodów kulturowych i wreszcie – zbudowaniu na tej podstawie osobistej interpretacji dzieła.

Analizując obrazy Michała Lisowskiego nie sposób skupiać się wyłącznie na ich warstwie treściowej. Równie ważna jest bowiem ich substancja materialna, ich forma. Artysta, który (co z pewnością nie jest bez znaczenia) zawodowo związany jest z konserwacją dzieł sztuki, pilnie i uważnie studiuje techniki malarstwa używane w minionych wiekach przez Wielkich Mistrzów Późnego Średniowiecza, Renesansu i Baroku. W przeciwieństwie do wielu swoich rówieśników, nie pragnie ułatwiać sobie pracy nowoczesnymi zdobyczami techniki, nie chce malować szybko. Choć czasem sięga również po szybkoschnące akryle, to jednak większość jego kompozycji tworzona jest mozolnie, powoli, z pietyzmem i pieczołowitością. Artysta wykorzystuje archaiczną technikę tempery żółtkowej, stosuje olejne laserunki, nakłada szlagmetalowe złocenia. Dzięki temu, w jego obrazach pojawia się bezprecedensowy efekt świetlistości, lekkości i przejrzystości powietrza, oszałamiającej drobiazgowości w oddaniu szczegółów, zaś same płótna nabierają cech szlachetności, budząc skojarzenia z błyszczącymi od werniksu dziełami Wielkich Mistrzów lub połyskującymi złotem relikwiarzami i miniaturami późnośredniowiecznymi i renesansowymi. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby że Michał Lisowski patrzy wyłącznie w przeszłość. Choć tradycja warsztatu malarskiego i historia sztuki stanowią dla niego istotne punkty odniesienia, to jednak artysta selektywnie wybiera z nich interesujące go fragmenty, twórczo osadza je w nowych kontekstach, tworzy na powierzchni płótna fascynujący konglomerat symboli i znaczeń, uzyskując w efekcie nowoczesne dzieła o uniwersalnej wymowie.

Marcin Krajewski

Opublikowano: 2020-09-28