Artysta Tygodnia: Jonasz Koperkiewicz
Pisanie na temat własnej twórczości wizualnej jest dosyć trudnym zadaniem, a to dlatego, że jest ona tym czym jest z konkretnych powodów. Jednym z nich jest ten, że nie jest ona literaturą i używa innych środków wyrazu. I zdarzyło się tak, że w wyniku splotu pewnych zdarzeń w moim życiu zacząłem korzystać właśnie z tych odmiennych od literackich form wypowiedzi. Przyczyna jest niejasna. To jakaś wewnętrzna walka w dążeniu do niezdefiniowanego i nieosiągalnego celu. Rozgrzebywanie wnętrzności, chwytanie umykających cienkich pajęczyn świadomości, zanurzanie twarzy w gęstej, chłodnej metalicznej cieczy z nadzieją na odnalezienie niezadanego pytania. Mimo pozornej lekkości płaszczyka skrojonego z popkulturowej ikonografii jej materiał jest ciężki jak mokra wełna. Ma ona wilgotny zapach podpiwniczenia o drewnianym stropie, a jej smak cierpkością przypomina pigwę. Z tego świata staram się brudnymi rękami odgrzebać jakąś prawdę, ukrytą za powiewającą zasłoną minionych odczuć. Za nią znajduje się zalany słońcem ogród, z którego przygląda mi się najpiękniejsza śmierć na jaką zasłużyłem. Stojąc po drugiej stronie czekam na odpowiedni czas, by przekroczyć granicę cienia. Gdzieś tam dojrzałe jabłka spadają z drzew, a czarne ptaki odlatują powoli, by uwić gniazda z kości nienarodzonych piskląt. Uniesiona ręka opada. Tak powstaje korytarz łączący TAM z TU. Nie odnalazłem nic poza pustką, dlatego muszę wracać w nieskończoność, by z czystym sumieniem pójść za zgarbioną istotą, której twarzy nie będzie mi dane nigdy zobaczyć.
Jonasz Koperkiewicz
Malarska twórczość Jonasza Koperkiewicza, prezentowana w poniższym katalogu, to najlepszy przykład sztuki, w której estetyczna, dekoracyjna, delikatna forma staje się nośnikiem treści poważnych, ponadczasowych, zmuszających widza do kontemplacji. Artysta tworzy dzieła charakteryzujące się subtelną, pastelową kolorystyką, przepełnione liryczną, poetycką, oniryczną atmosferą, które jednocześnie podejmują tematy trudne, związane ze sprawami ostatecznymi.
W obrazach Jonasza Koperkiewicza śmierć ukrywa przed widzami swoje oblicze za gęstym woalem metafor, opowieści i symboli wanitatywnych. O kruchości naszego istnienia przypomina nam chociażby niewzruszony ptak, który ze stoickim spokojem, przysiadł na chwilę na złowieszczo rozwartej paszczy budzącego grozę jaszczura – zupełnie, jakby za nic miał grożące mu niebezpieczeństwo. Zamyślona, uskrzydlona kobieca postać budzi nieodparte skojarzenia z Thanatosem z obrazów Jacka Malczewskiego. Wyszczerzone w złowieszczym uśmiechu czaszki jakby szeptały do widza: Memento Mori!
Niezwykła, bo stojąca w kontraście do dostojności, powagi tematu, jest forma prac artysty. Źródeł pastelowej, delikatnej kolorystyki oraz linearnego stylu malarskiego szukać można być może w graficznym wykształceniu twórcy, który swoją edukację artystyczną (aż do obrony doktoratu w 2020 roku) konsekwentnie wiązał z techniką sitodruku. W jego obrazach widzimy więc echa ilustracji, prac serigraficznych. A jednak – każdą z tych technik posługuje się w zupełnie odmienny sposób. Wykazując niezwykłe zrozumienie medium wykorzystuje te jego elementy, które pozwolą artyście na najtrafniejsze zwizualizowanie istniejącego potencjalnie w wyobraźni imago.
Marcin Krajewski